Guardiola narzeka
Gdy w lidze nie idzie, trzeba narzekać. Taka to już jest specyfika, która u pewnych osób uwydatnia się częściej, a u pewnych rzadziej. Sami oceńcie, do której grupy należy Pep Guardiola, mający ostatnio fazę na narzekanie... na terminarz Premier League. Nie można jednak odmówić mu pewnej racji.
Który fan futbolu nie chciałby sobie na spokojnie odpalić porządnego meczyku Premier League w Drugi Dzień Świąt Bożego Narodzenia? Jezus się narodził, trzeba świętować, więc w cieniu choinki i leżących pod nią prezentów, wcinając makówkę (jak nie wiecie, co to jest, to se sprawdźcie), fajnie tak na chill oucie, bez żadnej spiny zobaczyć kopiących Angoli. Dla mnie to dodatkowy fun, bo jako tako nie jestem maniakiem Premier Czips i nie oglądam każdego spotkania od pierwszej do ostatniej minuty. Słynne Boxing Day to także dzień wielkich zakupów, więc na Wyspach bawią się ostro. Przynajmniej ci, którzy wtedy nie muszą pracować.
A co by nie mówić, piłkarze są wtedy w pracy i mają ultraintensywny okres meczowy. Guardiola, który faktycznie jest bardzo daleki od obrony mistrzowskiego tytułu, ma bardzo gęsty terminarz, przez który Manchester będzie musiał grać nawet częściej niż co 3 dni.
Napisałem list do Premier League z podziękowaniami. Po meczu z Wolverhampton pójdziemy sobie do lodówki i zaczekamy tam na starcie z Sheffield.
To słowa Katalończyka. Wkurzył się Guardiola, bo między wspomnianymi meczami "Obywatele" nie będą mieli nawet 48 godzin przerwy, które są zalecanym minimum... W piątek mają spotkanie z Wolverhampton o 20:45, a już w niedzielę o 19:00 pojedynek z Sheffield United. Kolejny mecz grają w środę, w Nowy Rok, o 18:30 i robi się lekko chora akcja. Natłok spotkań, które grają zespoły, jest coraz większy i nie ma już tyle czasu na regenerację, ile powinno być. Już srał pies to, że wyniki się nie zgadzają, bo każdy ma w tym względzie równe szanse - przynajmniej z tych najlepszych. Ale to nie jest dobre dla zdrowia zawodników, którzy po zakończeniu karier są strasznie wyniszczeni.
Miał dużą rację Guardiola w narzekaniu na terminarz, a nie jest on pierwszym, który krytykuje świąteczno-noworoczny natłok w Premier League. Jürgen Klopp także przychyla się do zluzowania napięcia, a temat ten powiela się już od wielu lat. Tyle że klient nasz pan, a klient żąda, płaci i wymaga. No, przede wszystkim płaci.