Liverpool w końcu wygrywa! Arsenal robi to trzeci raz z rzędu!
Liverpool po dwóch meczach przegranych meczach, w których nie zdołał zdobyć ani jednej bramki, podjął na Anfield walczące o utrzymanie Bournemouth. Wszyscy pamiętamy poprzednią sobotę, kiedy ulegli 3:0 Watfordowi, więc tym razem też mogło być ciężko, i było. Arsenal gościł na Emirates Stadium West Ham, który tak jak opisane powyżej Bournemouth również będzie bić się do końca sezonu o utrzymanie. Co działo się w obu spotkaniach? Zapraszamy do czytania.
Już w niedzielę Manchester United vs Manchester City! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Liverpool - Bournemouth 2:1 (Salah 25', Mane 33' - Wilson 9')
Składy wyjściowe:
Liverpool: Adrian - Alexander Arnold, Gomez, Van Dijk, Milner - Oxlade Chamberlain, Fabinho, Wijnaldum - Salah, Firmino, Mane
Bournemouth: Ramsdale - Stacey, Cook, Ake, Smith - Lerma - Fraser, Billing, Cook, Sanislas - Wilson
Liverpool czas wygrać po 2 porażkach z rzędu! #LIVBOU
— Łukasz H (@LukaszH7) March 7, 2020
Liverpool nie ma ostatnimi czasy najlepszej passy. Przegrana z Atletico, niezbyt przekonująca wygrana z West-Hamem i kolejne dwie porażki, podczas których nie zdołali strzelić ani jednej bramki. Kilka dni temu w Pucharze Anglii ulegli Chelsea, a równo tydzień temu ponieśli pierwszą porażkę w lidze, i to spektakularnie, bo aż 3:0 z Watfordem. Nie jest to najlepszy czas dla graczy Juergena Kloppa, a tego dnia na Anfield przyjechała kolejna drużyna walcząca o utrzymanie, więc można się było spodziewać wszystkiego.
Początek spotkania z Bournemouth również nie był pomyśli "The Reds", ponieważ już w 9. minucie Callum Wilson wyprowadził Bournemouth na prowadzenie, wykorzystując podanie po ziemi od Jeffersona Lermy. Niełatwy początek, ale kolejne minuty były już dla Liverpoolu łaskawsze.
10 minut, i Liverpool już przegrywa! Oj przeżywają mały kryzys mistrzowie Europy, który może przerodzić się w większy. Atleti ewidentnie ma ogromne szanse na awans do ćwierćfinału!#KanałAngielski
— Mateusz Perek (@Peru8281) March 7, 2020
W 25. minucie Sadio Mane przechwytuje piłkę tuż przed polem karnym, po czym zagrywa ją do Mohameda Salaha, który doprowadza do remisu na Anfield. No, brawo, Liverpool po dwóch meczach posuchy zdołał wpakować piłkę do siatki. Osiem minut później Van Dijk zagrywa piłkę ze środka boiska do urywającego się obrońcom Sadio Mane. Senegalczyk bez większych kłopotów pokonuje bramkarza gości i tym sposobem Liverpool wychodzi na prowadzenie. Dwie bramki dla "The Reds" w pierwszej połowie. Już zaczęliśmy się obawiać, że maszyna Juergena Kloppa zacięła się na dłużej.
Simpson teraz tym błędem zniszczył chyba jakiekolwiek nadzieje Bou na punkty. Stracili prowadzenie, a Liverpool się teraz jeszcze bardziej rozkręci. Więc dzisiaj raczej jednak bez niespodzianki.#KanałAngielski
— Mateusz Perek (@Peru8281) March 7, 2020
W drugiej odsłonie nie działo się już aż tak wiele. W Liverpoolu najlepszą sytuacje miał chyba Sadio Mane, który uderzył zza pola karnego niemalże w spojenie bramki. Bournemouth mogło wyrównać w ostatnich minutach, kiedy Nathaniel Ake podał do Calluma Wilsona mającego przed sobą jedynie pustą bramkę, ale Anglik nie nie trafił w piłkę. Na jego szczęście sędzia odgwizdał spalonego, na którym chwilę wcześniej znalazł się Ake. Liverpool miał w tym spotkaniu aż 74% posiadania piłki, praktycznie przez większość czasu przebywał na połowie Bournemouth. Nie był to jakiś spektakularny pojedynek w wykonaniu "The Reds", ponieważ nie ustrzegli się błędów w obronie, ale najważniejsze w tym wszystkim jest zwycięstwo, z czym ostatnio mieli duży problem.
Szkoda odgwizdania spalonego Ake, taki kiks Wilsona po jego faulu z pierwszej połowy skutkującym nieprawidłową bramką... karma szybko wraca#kanalangielski #LIVBOU
— Michał Danek (@junior1950nh) March 7, 2020
Fajnie, że nawet w obliczu spadku formy, przy niekorzystnym wyniku- potrafimy się podnieść i odrobić straty. Mentalność zwycięzców.#LIVBOU
— Mateusz Sitko (@Mateusz_Sitko_) March 7, 2020
Arsenal - West Ham 1:0 (Lacazette 77')
Składy wyjściowe:
Arsenal: Leno - Sokratis, Luiz, Mari, Saka - Ceballos, Xhaka - Pepe, Ozil, Aubumeyang - Nketiah
Bournemouth: Fabiański - Ngakia, Diop, Ogbonna, Creswell - Rice, Noble - Bowen, Fornals, Antonio - Haller.
Arsenal wygrał dwa ostatnie mecze ligowe, przy czym po drodze odpadł z Ligi Europy po dwumeczu z Olympiakosem. Tego dnia zawodnicy Mikela Artety stanęli przed szansą trzeciego zwycięstwa z rzędu. Za to West-Ham przechodzi ostatnio dosyć trudny czas. Gdyby nie ostatnia wygrana z Southampton 3:1, nadal byliby czerwoną latarnią.
Od początku tego spotkania sprawiali wrażenie lepszych na Emirates Stadium, tworząc sobie kilka groźnych sytuacji pod bramką strzeżoną przez Leno. W pewnym momencie, w sytuacji 2 na 1, Michail Antonio zamiast dograć piłkę pod nogi Sebastianna Hallera, zagrał za jego plecy, czym zaprzepaścił stuprocentową szansę na gola. Kilka minut później Arsenal stworzył sobie bardzo groźną sytuacje, tyle że Sokratis po dośrodkowaniu Aubumeyanga uderzył w poprzeczkę. Michail Antonio nie miał szczęścia w tym spotkaniu. Pod koniec pierwszej połowy uderzył obok bramki, choć stał zaledwie metr od niej.
Nie jest to najlepszy mecz w wykonaniu Kanonierów #kanałangielski
— Andrzej Wojewoda (@a_wojewoda) March 7, 2020
Łukasz Fabiański nie miał zbyt wiele do roboty, choć w pewnym momencie mógł popełnić kuriozalny błąd przy wybiciu piłki. Już miał ją wykopywać, ale przeszkodził mu w tym Mari przez co polski golkiper wypuścił futbolówkę z rąk, a że nie mógł jej już złapać, ponieważ znalazła się poza polem karnym, musiał jak najszybciej wyekspediować ją z dala od siebie.
W pierwszej odsłonie na tablicy wyników mieliśmy 0:0, co zatem wydarzyło się w drugiej?
Spoglądając ukradkiem to Arsenal zagrał słabą pierwszą połowę, znowu się musiał wydzierać Arteta w przerwie, więc teraz spodziewam się lepszej gry i bramek. 🙂 #ARSWHU #COYG
— kryształowy🌈Kamil (@Dobroskok) March 7, 2020
Nieźle prezentuje się Bowen w #WestHam. A po ostatnich wynikach #Hull widać jakimi ważnymi zawodnikami byli w tej drużynie Bowen i Grosicki.#kanałangielski #ARSWHU
— Daniel Wąsik (@danix_vv) March 7, 2020
W 51. minucie Łukasz Fabiański zatrzymał groźne uderzenie Nketiaha. Generalnie Polak był pewnym punktem swojego zespołu, nie licząc oczywiście sytuacji z końcówki pierwszej połowy. Do 77. minuty utrzymywał się bezbramkowy remis. W tym momencie fajny kontratak przeprowadzili gracze Arsenalu, czego zwieńczeniem była bramka Lacazette. Piłkarze nie zdążyli się nacieszyć, ponieważ Pani sędzia boczna podniosła chorągiewkę w górę. Na szczęście zainterweniował system VAR, po którego dokładnym nałożeniu linii okazało się, że podający do Lacazette Mesut Ozil nie był na pozycji spalonej. Oczywiście, sytuacja nie była klarowna, zadecydowały centymetry, ale tym razem system VAR w Premier League spełnił swoje zadanie.
Leno dwie wybitne interwencje w 2 połowie. Uratował nam dupę. #kanałangielski
— Łukasz (@lukecos96) March 7, 2020
Arsenal wygrywa 1:0 z West Hamem, a spory udział miał w tym Bernd Leno, który w drugiej połowie kilka razy uratował swoją drużynę przed stratą gola. Nie było to porywające widowisko. W pierwszej połowie lepiej wyglądali zawodnicy Davida Moyesa, z tym że koniec końców to gracze Mikela Artety zdołali wpakować piłkę do sieci. Arsenal po tym zwycięstwie może pochwalić się trzecią wygraną z rzędu, co udało im się dokonać dopiero pierwszy raz w bieżącym sezonie.
Ciężki mecz, ale najważniejsze, że są 3 punkty. Myślałem, że pójdzie trochę łatwiej, ale wbrew pozorom West Ham to nie jest przeciwnik do bicia.
— Football Info (@football_inf0) March 7, 2020
Saka jest niesamowity. Najlepszy piłkarz dziś. Robi różnicę w ataku i jest skuteczny w defensywie. #kanałangielski