Manchester nie szedł sam. Liverpool towarzyszem marszu wstydu
Kiedy myśleliśmy, że po kolejnej stracie punktów przez Manchester City i BLAMAŻU Manchesteru United nie zdarzy się już nic nieprzewidywalnego... wtedy na scenę wszedł Liverpool, mistrz Anglii, proszę ja państwa. Sceną był stadion Villa Park w Birmingham, które tym razem nie było miastem gościnnym. To naprawdę nie mieści się w głowie, co pokazał nam segment o nazwie "Sunday Night Football". W piłkę grała dziś jedna drużyna w tym spotkaniu - i była to ekipa Deana Smitha.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Nie będziemy podawać składów - piłkarzom Aston Villi znów bowiem odwali i będą wkurzać swoją radością Roya Keane'a. A Liverpool - oni będą chcieli o tym spotkaniu zapomnieć. Dlatego należy zastosować starą metodę sowiecką - wymazanie z pamięci i wszelkich rejestrów. Ten mecz jest taka falą ekskrementów na pięknym wizerunku Liverpoolu. Zabrakło jednego gola do wyrównania wyniku z ćwierćfinału Champions League między pociesznymi ekipami panów Flicka i Setiena.
A night to remember at Villa Park! 🤩#AVLLIV pic.twitter.com/lCWh9zq72l
— Aston Villa (@AVFCOfficial) October 4, 2020
Tak właśnie wygląda sytuacja, gdy Aston Villa ma porządnego napastnika. Ollie Watkins opuścił Brentford, które wywaliło się na ostatnim płotku w wyścigu po awans do Championship. Wpuścili do Premier League Fulham, które jest teraz kompromitującą się drużyną (gdzie kibice żartują, że nie stracili jeszcze gola przez 10 minut i to jest powód do radości). A Watkins został rekordowym transferem w historii "The Villans". Dziś ten kolega, przyjaciel, druh dobrych ludzi strzelił hat-tricka (do klasycznego zabrakło jednego gola przed tym Johna McGinna). Trafił w jednej połowie - w pierwszej połowie. Pierwsze cztery trafienia padły przed 40. minutą meczu - trzy z nich były autorstwa Watkinsa. Później jeszcze swoje gole dołożyli Barkley Ross, a dwukrotnie trafił też lider i mocarz - Grealish Jack.
TO JEST WZMOCNIENIE DRUŻYNY. To może być coś więcej niż tylko siedemnaste miejsce. I nikogo nie obchodzą tutaj gole Salaha, które na pocieszenie odnotujemy w statystykach. 7:2 wygrała Aston Villa, która miała właśnie wkroczyć w sezon trudniejszy dla beniaminków - ten drugi sezon po awansie. Kiedy to słowo na "b" przestaje ich dotyczyć, kiedy kończy sezon miodowy... Aston Villa stwierdza, że koniec żartów nadszedł. Liverpool autentycznie się dziś skompromitował i poszedł pod rękę z Manchesterem United. Tyle że Manchester United grał z rywalem, który można na papierze nazwać równorzędnym. A Liverpool? Dziś lepszą drużyną z tego miasta jawi się Everton.
I tego trzymać się trzeba.
Villa only had 30% of possession. #AVLLIV pic.twitter.com/CP8272LyKV
— M•A•J (@Ultra_Suristic) October 4, 2020
One bar & another last ditch tackle. Liverpool could've been 9-2 down right now. #AVLLIV pic.twitter.com/aeAmHFMO6a
— M•A•J (@Ultra_Suristic) October 4, 2020
7 - Liverpool are the first reigning English top-flight champions to ship seven goals in a league match since Arsenal against Sunderland in September 1953. Embarrassed. #AVLLIV pic.twitter.com/CAnLAPG7b5
— OptaJoe (@OptaJoe) October 4, 2020