Manchester United liże rany po cyberataku
Manchester United, wraz z emeryturą sir Aleksa Fergusona, stał się piłkarskim średniakiem i chociaż "Czerwone Diabły" próbują odbudować swoją wątłą pozycję, to los wciąż podkłada im kłody pod nogi. Tym razem problemem nie są zdarzenia związane ze sportem, ale kryzys dotyczy braku bezpieczeństwa danych w cyberprzestrzeni. Z okazji skorzystali hakerzy, którzy informują o tym, że wciąż są w posiadaniu wrażliwych danych po zeszłotygodniowym ataku i jedynym rozwiązaniem, aby nie doszło do wycieku danych, jest zapłacenie okupu przez władze klubu.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Całe zamieszanie rozpoczęło się równo tydzień temu, bo w poprzedni piątek klub z Manchesteru oficjalnie zakomunikował o tym, że stał się ofiarą wyrafinowanego cyberataku. Incydent polega na tym, że pojawiły się zakłócenia w technice informatycznej, ale klub od razu uruchomił rozbudowane protokoły oraz procedury mające na celu powstrzymanie działań dokonanych przez hakerów. To pozwoliło na to, aby kanały medialne - strona internetowa oraz aplikacja mobilna - wciąż działały bez zarzutu. Warto również podkreślić, że gdyby skala ataku byłaby dużo większa, to nawet zeszłotygodniowy mecz ligowy z West Bromwich Albion mógł stanąć pod znakiem zapytania, bo wspomniane systemy są istotne w kontekście sprawnego przeprowadzenia zdarzenia, jakim jest dzień meczowy.
To jednak nie oznacza koniec kłopotów, bo wyszło na jaw fakt, że hakerzy wciąż mają w garści systemy klubu i w każdej chwili mogą wypłynąć na światło dzienne bardzo poufne informacje o klubie oraz o samych piłkarzach, co bardzo poważnie wpływa na normalne funkcjonowanie klubu, chociaż na pierwszy rzut nie dzieje się nic wielkiego. Mamy jednak do czynienia z na tyle niebezpiecznym procederem, że Narodowe Centrum Bezpieczeństwa Cybernetycznego podjął się współpracy z klubem i w tym momencie podjęto decyzję o sprowadzeniu zespołu ekspertów technicznych, aby powstrzymać cyberprzestępców. Jeżeli mamy do czynienia z tak ogromną skalą problemu, to jest to jednoznaczne z jednym: jeden z największych klubów sportowych na świecie totalnie zbagatelizował kwestię cyberprzestrzeni i w tym momencie zaczyna płacić za to ogromną cenę. Dzieje się to w przenośni, jak i dosłownie, bo klub zostanie najprawdopodobniej przymuszony do zapłacenia okupu. Nie ujawniono o jaką sumę pieniędzy może chodzić, ale można wyciągnąć pewne wnioski z niedalekiej przeszłości. W ostatnim roku nieznany klub EFL otrzymał żądanie zapłacenia aż 5 milionów funtów, a największa pojedyncza strata dla organizacji sportowej z powodu cyberprzestępczości wyniosła 4 miliony funtów.
Cokolwiek się nie wydarzy, to "Czerwone Diabły" jeszcze przez dłuższy czas mogą odczuwać skutki zdarzeń z ostatnich kilku dni. Istnieje realny scenariusz zakładający, że dwudziestokrotny mistrz Anglii będzie musiał jeszcze głębiej sięgnąć do kieszeni, bo możliwe jest ukaranie grzywną. Aby do tego nie doszło, to w biurach Manchesteru United muszą trzymać kciuki za to, że wspomniany atak nie naruszy ochrony danych osobowych kibiców. Co prawda klub zarzeka się, że akurat dane osobowe kibiców wciąż są bezpieczne, to chyba warto być gotowym na wszelkie scenariusze. Co czeka klub z Old Trafford, jeżeli nastąpi wyciek danych osobowych kibiców klubu? Manchester United może zostać ukarany grzywną w wysokości 9 milionów funtów, 18 milionów funtów lub dwóch procent swoich całkowitych rocznych światowych obrotów z niezależnego organu rządowego, jakim jest Biuro Komisarza ds. Informacji.
Trzeba jednak przyznać, że Manchester United może mieć o wiele więcej szczęścia niż rywal zza miedzy, czyli Manchester City. Zaledwie dwa lata temu wyciekły poufne informacje z firmowych e-maili i one doprowadziły do chwilowego przewrotu oraz delikatnego bólu głowy u Szejków, którzy rządzą "The Citizens". Za sprawą wspomnianego wycieku dostaliśmy dowód na to, że Manchester City złamał zasady Finansowego Fair Play i musiał za to odcierpieć. Co prawda kara 9 milionów funtów w przypadku Katarczyków musiała przypominać napiwek dla kelnera w porządnej restauracji, to już ewentualne wykluczenie z Ligi Mistrzów, i to na okres dwóch lat, mogło nieść za sobą poważne konsekwencje. Gdyby do tego doszło, to raczej trudno spodziewać się tego, że na Etihad Stadium pojawialiby się kolejni, czołowi piłkarze nie mogący występować w najważniejszych rozgrywkach klubowych przez dwa sezony. Słowo "gdyby" jest jednak bardzo kluczowe, bo jak dobrze pamiętamy, to wspomniany zakaz został uchylony. Trzeba jednak zauważyć, że źle się dzieje w tak poważnych organizacjach, skoro coraz częściej przegrywają walkę z hakerami i zaczynam się obawiać, że do takich sytuacji będzie dochodzić coraz częściej.
#mufc will be forced to pay millions to cyber criminals after falling victim to a ransomware attack. Staff at United remain unable to use company emails and experts say the only resolution now is to pay. There is an expectation that the money will be paid #mulive [times]
— utdreport (@utdreport) November 27, 2020
😂😂😂😂 this club is shambles from top to bottom
— As👹 (@_amrshahwan) November 27, 2020
The only thing I have learnt from Manchester United cyber hack is that even hackers can negotiate better than Ed Woodward.
— Abhiruchi Kumari (@AbhiruchiReds) November 27, 2020