Królowa dumna - szachy na Stamford Bridge
Wokół drugiego sezonu José Mourinho wyrósł ogromny mit. Przyjęło się, że drugi rok pracy Portugalczyka w danym miejscu jest owocny w sukcesy i wiele wskazuje na to, że podobnie może się zdarzyć w Tottenhamie. „Spurs” grają najprawdopodobniej najładniejszą piłkę w całej Anglii, ale co istotniejsze – w parze ze stylem idą również wyniki. Dzisiaj byliśmy jednak świadkami braku stylu oraz wyniku, bo bezbramkowy remis Tottenhamu z Chelsea najbardziej ucieszył w czerwonej części Liverpoolu.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Chelsea: É. Mendy – R. James, K. Zouma, T. Silva, B. Chilwell – M. Kovačić, N. Kanté, M. Mount – H. Ziyech (83' K. Havertz), T. Abraham (79' O. Giroud), T. Werner (74' C. Pulisic)
Tottenham: H. Lloris – S. Aurier, J. Rodon, E. Dier, S. Reguilón – M. Sissoko, P. Højbjerg – H.M. Son (90+2' Lucas), T. Ndombele (65’ G. Lo Celso), S. Bergwijn (89' B. Davies) – H. Kane
Dzisiejszy mecz miał wyjątkowy wymiar dla Romana Abramowicza, bo derby północno-zachodniego Londynu były tysięcznym meczem Chelsea od momentu, gdy rosyjski oligarcha przejął władze w „The Blues”. Od tego zdarzenia mija 17 lat i trzeba przyznać, że to właśnie Rosjanin jest głównym architektem tego, że w XXI wieku Chelsea bardzo często pojawia się wśród faworytów do mistrzostwa Anglii oraz za jego sprawą kibice Chelsea doczekali się triumfu w Lidze Mistrzów. Sympatycy Chelsea byli również bliscy doczekania się szybkiego prowadzenia, bo Timo Werner wpakował piłkę do bramki Hugo Llorisa. Niemiec nie cieszył się ze swojego trafienia, bo arbitrzy słusznie dostrzegli spalonego. To był jedyny moment z pierwszej połowy godny odnotowania, bo przez resztę połowy mieliśmy wzajemny szacunek oraz piłkarskie szachy, gdzie dominowało czekanie na popełniony błąd. Co prawda można jeszcze dodać strzał Serge’a Auriera, ale on poleciał prosto w bramkarza Chelsea i na dobrą sprawę nie sprawił Mendy’emu problemów.
Since Roman Abramovich became Chelsea owner, we have won the most major trophies of any English club:
— LDN (@LDNFootbalI) November 29, 2020
Chelsea - 16
Man Utd - 14
Man City - 11
Liverpool - 7
Arsenal - 6
Tottenham - 1#Abramovich1000. pic.twitter.com/P09NaKd5ZN
Fajnie przenosi się Chelsea od 20 metra sprzed swojej bramki na 20 metr przed bramkę Tottenhamu. Fajnie przenosi się Tottenham od 20 metra sprzed swojej bramki na 20 metr przed bramkę Chelsea. I nic więcej. #CHETOT
— Michał Kołodziejczyk (@Michal_Kolo) November 29, 2020
Fajny 8. odcinek Gambitu Królowej na @CANALPLUS_SPORT #CHETOT #KanałAngielski
— Rafał Kaczmarski (@Kaczmarol) November 29, 2020
Oglądając drugą połowę człowiek wciąż odnosił wrażenie, że na Stamford Bridge wpuszczono piłkarzy niższych lig bądź piłkarze Chelsea oraz Tottenham pojawili się na boisku za karę. Piłka praktycznie w ogóle nie opuszczała środkowej strefy boiska, a sytuacji godnych odnotowania na dobrą sprawę można policzyć na palcach jednej ręki i to jeszcze takiej, która jest ucięta. Oczekiwania były naprawdę duże i jedyna rzecz, która się sprawdziła to w miarę przyzwoite tempo. Problemem było jednak to, że w momencie zbliżania się pod pole karne, to ofensywa obu drużyn całkowicie traciła rezon i totalnie nie wiedziała, jak wykończyć akcje przyzwoitym strzałem na bramkę. Ostatnią naszą nadzieją na zobaczenie bramki był błąd popełniony przez Joe Rodona. Młody stoper za krótko zagrał w kierunku Hugo Llorisa, ale Olivier Giroud uderzył w taki sposób, jakby całkowicie chciał oszczędzić swojego rodaka. Jeżeli chodzi o oszczędzone osoby, to zostali oszczędzeni wszyscy ci, którzy odpuścili sobie oglądanie pojedynku na Stamford Bridge.
Co za frustrująca druga połowa 😑
— Patka⚡️ (@PacziL) November 29, 2020
W Londynie oglądaliśmy - o ile nikt nie zasnął - mecz imienia Jerzego Brzęczka #CHETOT.
— Marcin Łopienski (@marcinlopienski) November 29, 2020