Klopp po raz kolejny traci cierpliwość
Liverpool boryka się obecnie z jednym z największych kryzysów sportowych ostatnich lat. "The Reds" totalnie nie funkcjonują tak, jak nas do tego przyzwyczaili. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że w ostatnich 4 spotkaniach ligowych nie zdobyli choćby gola, a przecież dysponują jedną z najlepszych formacji ofensywnych w lidze. Dodatkowo wczoraj ponieśli pierwszą od niemalże 3 lat porażkę na własnym stadionie. Temperament szkoleniowca liverpoolczyków przestaje wytrzymywać takie stan rzeczy.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Dobrze wiemy, że Jurgen Klopp jest w gorącej wodzie kąpany, ale w tym sezonie przechodzi samego siebie, co rusz pokazując, że jego spokój jest tak mocny, jak cheetos zastępujący zasuwkę do drzwi na słynnym memie. Najpierw wyżywał się na Bogu ducha winnym reporterze, twierdząc, że między innymi właśnie przez jego telewizję Liverpool dopadła plaga kontuzji, bo Niemiec nie mógł w tym sezonie przeprowadzać już 5 zmian, a znowu jedynie 3. Ostatnio zwracał uwagę na to, ile karnych otrzymuje Manchester United, zaznaczając, że jego zespół nawet nie jest bliski takiej liczby, więc coś tu musi być nie tak. Wczoraj, w przerwie meczu, który wówczas jeszcze nie był przegrany Klopp nie mógł się opamiętać po raz kolejny. Był wściekł, że VAR rozważa czerwoną kartkę dla jego zawodnika, a gdy tę sytuację skomentował Sean Dyche, Niemiec pobiegł za nim do tunelu i wdał się w ostrą dyskusję. Obaj Panowie są bardzo temperamentni, więc nie zdziwilibyśmy się, gdyby strzelili sobie po razie i potem podali sobie dłonie, ale ostatecznie obeszło się bez tego. Menedżer Burnley zapytany później o tę sprzeczkę stwierdził, że to nic takiego, po prostu dwóch menedżerów, którym tak samo bardzo zależało na zwycięstwie, stąd te emocje.
— Anfield Watch (@AnfieldWatch) January 21, 2021
Jurgen Klopp również nie chciał się nad tą sytuacją rozwodzić, ale to kolejny dowód na to, że przestaje nad sobą panować. Czy w takiej sytuacji, w obliczu takich nerwów będzie w stanie obiektywnie spojrzeć na zespół i naprawić to, co w nim nie działa. Frustracja może tylko pogłębić problemy "The Reds", a ci i tak już spadli na 4 pozycję w lidze, więc kolejne wpadki będą już niezwykle dotkliwe. Co skończy się najpierw? Kryzys Liverpoolu czy zdrowa mentalność niemieckiego menedżera?