Liverpool wraca na zwycięską ścieżkę. Drużyna Mateusza Klicha lepsza od Leicester City
Mateusz Klich zaczął kolejne spotkanie na ławce rezerwowych, ale przez uraz kolegi z drużyny wszedł na plac gry już w 21. minucie. Thomas Tuchel może cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w roli szkoleniowca Chelsea, a Liverpool pokonują West Ham. Do sensacji doszło też w Brighton, gdzie łupem miejscowych padł Tottenham. Zapraszamy do czytania.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
West Ham 1:3 Liverpool (Dawson 87' - Salah 57' 68', Wijnaldum 84')
Liverpool wrócił do gry po serii pięciu meczów ligowych bez zwycięstwa po tym, jak kilka dni temu ograli 1:3 zespół Jose Mourinho. Dzisiejszego wieczoru mierzyli się w Londynie z West-Hamem, bramki którego strzeże Łukasz Fabiański. Początek rywalizacji był spokojny, bez większych fajerwerków po obu stronach boiska. Liverpool próbował wedrzeć się w pole karne "Młotów", ale dobrze zorganizowana defensywa gospodarzy nie pozwalała na zbyt wiele. Broniąc się praktycznie całym zespołem na swojej połowie, czekając na możliwość zadania ciosu, w 25. minucie byli najbliżsi wyjścia na prowadzenie. Niestety, zamieszania blisko bramki Alissona nie udało się zakończyć golem. Strzał zatrzymał się na stojącym w odpowiednim miejscu Andym Robertsonie. Nieco później również Liverpool miał swoją sytuacje, której ostatecznie podopieczni Juergena Kloppa nie zamienili na bramkę dającą prowadzenie. Wówczas Salah przyjął futbolówkę na klatkę piersiową, mając na plecach aż trzech defensorów West Hamu, po czym zgrał do Shaqirie, jednakże Szwajcar nie zdołał umieścić futbolówki w siatce. Ukłuć mogli goście, ukłuć mogli gospodarze z Londynu. Pomimo kilku sytuacji, bramkarze nie mieli zbyt wiele do roboty w pierwszej odsłonie tego starcia.
Znowu Liverpool się po prostu ogląda #WHULIV
— Krzysztof Sędzicki (@ksedzicki) January 31, 2021
Ciężką przeprawę będzie miał Liverpool w dalszej części spotkania. West Ham jest świetnie zorganizowany w obronie i jeśli The Reds niczego nie wcisną, to Młoty mogą wyjść z jedną kontrą w drugiej połowie i zgarnąć komplet punktów. #jejwysokość #kanałangielski #WHULIV
— Szymon Klauza (@s_klauza) January 31, 2021
Pierwsza część gry przyniosła nam bezbramkowy remis, za to w kolejnych czterdziestu pięciu minutach rozwiązał się worek z bramkami. Zanim do tego doszło obie ekipy zdążyły jeszcze zmarnować kilka sytuacji, ale później pod tym względem było już tylko lepiej, przynajmniej dla Liverpoolu. W 57. minucie Mohamed Salah uderzył wewnętrzną częścią stopy na dalszy słupek. Jedenaście minut później oglądaliśmy już drugie trafienie Egipcjanina w tym meczu. Cała akcja zaczęła się od przerzutu z pola karnego "The Reds" na lewe skrzydło do Shaqiriego. Następnie Szwajcar posłał kapitalne dośrodkowanie do Salaha, a ten podciął piłkę obok polskiego golkipera. Były gracz AS Romy skompletował dublet, Liverpool wygrywał już w Londynie 0:2, jednak to nie było ich ostatnie słowo.
Chwilę przed golem otwierającym wynik byliśmy świadkami scenki przy linii bocznej, gdzie James Milner miał pretensje do szkoleniowca o to, że ten zdejmuje go z murawy. Całość rozeszła się po kościach w chwili, gdy zmieniający Milnera 20-letni Curtis Jones zaliczył asystę przy golu Salaha. Kamery za moment uchwyciły zawodnika cieszącego się w objęciach Juergena Kloppa, który zapewne zdał sobie sprawę, że decyzje niemieckiego trenera była słuszna. W 84. minucie Roberto Firmino wyłożył piłkę do Wijnalduma, a Holendrowi pozostało jedynie trafić bramkę, tak też się stało.
Mecz wygrany przez ekipę Juergena Klopa, mimo to West Ham robił wszystko, by nie zakończyć rywalizacji tak dużą różnicą goli. Trzy minuty po trafieniu Wijnalduma bramkę na pocieszenie zdobył Craig Dowson, który wyskoczył najwyżej do dośrodkowania z rzutu rożnego. Broniący tytułu Mistrza Anglii wykorzystują wpadkę Leicester, które dosyć sensacyjnie przegrało z Leeds. Teraz "The Reds" znajdują się na trzecim miejscu z jednym punktem przewagi nad podopiecznymi Brendana Rodgersa.
Milner is a proper team player! Unhappy to come off but first to have a laugh with Klopp when he realised the substitution was right. What a player! #LIVWHU https://t.co/Zfa9vJjz8a
— Ky (@KDoyle18) January 31, 2021
Brighton 0:1 Tottenham (Trossard 17')
Do nie lada sensacji doszło na Amex Stadium, gdzie miejscowe Brighton podejmowało w niedzielny wieczór Tottenham. Podopieczni Jose Mourinho przegrali sensacyjnie z walczącymi o utrzymanie "Mewami", co znacznie oddala ich od miejsca dającego awans do Ligi Mistrzów. Porażkę z Liverpoolem dało się jeszcze jakoś usprawiedliwić, ponieważ nadal chodziło o pojedynek z wysokiej klasy rywalem, nawet pomimo słabszej formy w ostatnim czasie, ale w tym przypadku trzeba mówić o wpadce, zaskoczeniu. Ekipa Grahama Pottera zasługuje na słowa pochwały za zwycięstwo z wyżej notowanym przeciwnikiem, który takich błędów nie powinien popełniać. Gol dający zwycięstwo padł w 17. minucie rywalizacji, a jego autorem był 26-letni Leandro Trossard. Jakub Moder przesiedział całe spotkanie na ławce rezerwowych.
Graham Potter masterclass. Nareszcie zwycięstwo u siebie (o ironio, akurat z Tottenhamem), niech jeszcze poprawią skuteczność i o przyszłość Brighton będę spokojny
— Szymon (@Szymon1902) January 31, 2021
Chelsea 2:0 Burnley (Azpilicueta 40', Alonso 84')
Podopieczni Sean'a Dyche'a w ostatnich dniach zasłynęli tym, że ograli wyżej notowanych rywali. Pierw ich łupem padł Liverpool, a w następnej kolejce wyższość "The Clarets" musiała uznać Aston Villa. Poprzednia seria gier była też debiutem Thomasa Tuchela w roli szkoleniowca Chelsea, które to spotkanie "The Blues" tylko zremisowali bezbramkowo z Wolves. Scena na Stamford Bridge w rywalizacji z Burnley należała dziś do dwóch Hiszpanów, którzy zapewnili swojej drużynie zwycięstwo. W 40. minucie Callum Hudson-Odoi wypuścił futbolówkę do nabiegającego z prawej strony Cesara Azpilicuety, a ten bez dał prowadzenie Chelsea mocnym strzałem pod poprzeczkę. Już pod koniec starcia pokaz techniki zaprezentował nam Marcos Alonso, który przyjął piłkę na klatkę piersiową, następnie kolano i huknął z woleja nie do obrony. Tym sposobem Chelsea odnosi pierwsze zwycięstwo pod wodzą nowego szkoleniowca.
Trochę to paradoks, że Frank Lampard, tak stawiający na zawodników akademii Chelsea, tylko raz w tym sezonie wybrał Hudsona-Odoia w wyjściowej XI mecz po meczu.
— Michał Zachodny (@mzachodny) January 31, 2021
Leicester 1:3 Leeds (Barnes 13' - Dallas 15', Bamford 70', Harrison 84')
Mateusz Klich drugi mecz z rzędu zaczyna na ławce rezerwowych, ale ostatecznie na placu gry pojawił się dość szybko, ponieważ już w 21. minucie zastąpił kontuzjowanego Rodrigo. Przed upływem kwadransa gry Harvey Barnes wyprowadził Leicester na prowadzenie, ale już dwie minuty później na tablicy wyników widniało 1:1. Wówczas gola dającego remis zdobył Stuart Dallas. Wydawało się, że w 31. minucie będziemy mogli cieszyć się z gola Polaka w meczu na King Power Stadium, ale Polak był na spalonym, więc trafienie nie mogło zostać uznane. Przez dłuższy czas utrzymywał się remis. Dopiero w 70. minucie obejrzeliśmy drugą bramkę w tym meczu, autorem której został Patrick Bamford. Już ten wynik zwiastował sensacje, choć nadal mieli szansę odmienić losy rywalizacji na swoim obiekcie. Tak się jednak nie stało, na domiar złego ekipa Marcela Bielsy w 84. minucie dobiła "Lisy" trzeci golem. Tym sposobem "Pawie" notują drugie zwycięstwo z rzędu, a Leicester ponosi pierwszą porazkę ligową od 16 grudnia, gdy lepsi od nich okazał się Everton.
#LEILEE 1️⃣-3️⃣
— Klimat Futbolu (@Klimat_Futbolu) January 31, 2021
Zmiana ustawienia LEI na początku II cz. wskazywała na przejęcie kontroli nad meczem. Tym razem atak pozycyjny Lisów stał się bronią dla Leeds, który umiejętnie wyszedł z kontrą i zabił mecz.
Nie wykorzystane sytuację Evansa, Pereza niestety się zemściły.