Manchester City rozbija Liverpool i pewnie zmierza po mistrzostwo!
Mecze Liverpoolu z Manchesterem City to w ostatnich latach najważniejsze spotkania na Wyspach. Starcia między tymi drużynami decydowały w ubiegłych sezonach o losach mistrzostwa Anglii. W tym roku przez sporą zadyszkę drużyny z Merseyside, sytuacja wygląda inaczej, jednak wciąż to spotkanie miało dużą temperaturę. I tym razem angielski hit nie zawiódł.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Henderson, Fabinho, Robertson (85' Tsimakas) - Jones (68' Milner), Wijnaldum, Thiago (68' Shaqiri) - Salah, Firmino, Mane
Manchester City: Ederson - Zinchenko, Dias, Stones, Cancelo - Gundogan, Silva, Rodri - Foden, Sterling, Mahrez (72' Jesus)
Pierwsze 20. minut spotkania było jak typowy angielski hit w tym sezonie - innymi słowy, ciekawsze byłoby patrzenie jak farba schnie na ścianie od oglądania popisów na boisku. Na szczęście dla tego meczu, tempo nieco się rokręciło. Bardzo dobre sytuacje mieli Sadio Mane i Roberto Firmino, jednak najlepszą okazję zmarnował Ilkay Gundogan. Turek wykonywał rzut karny po faulu Fabinho, jednak uderzył nad poprzeczką. Jak się okazało, to było tylko preludium do tego, co miało wydarzyć się w drugiej połowie.
Od mocnego uderzenia rozpoczął Manchester City. Do dobitki dobiegł Ilkay Gundogan i strzelił swojego ósmego gola w tym sezonie. Na odpowiedź Liverpoolu nie trzeba było długo czekać - już 10 minut później z rzutu karnego wyrównał Mohamed Salah. Karny jak najbardziej był zasłużony, Ruben Dias popełnił spory błąd. "The Citizens" jednak absolutnie się tym nie zniechęcili, tylko dążyli do strzelenia kolejnych bramek. Najpierw jednak nie została uznana bramka Johna Stonesa, ponieważ był spalony co czujnie wychwycił asystent VAR.
Liverpool w meczach z City to chyba roztacza pole siłowe wokół swojej bramki przy tych karnych.
— Michał Gutka (@M_Gutka) February 7, 2021
Co się odwlecze to nie uciecze, ponieważ końcówkę "Obywatele" mieli zabójczą. Najpierw do bramki trafił niesamowity w tym sezonie Gundogan, jednak to nie był koniec - kolejne bramki strzelili Raheem Sterling oraz Phil Foden. Przy dwóch golach dla "Obywateli" katastrofalne błędy popełnił Alisson, który ewidentnie znajduje się pod formą. Trzecia porażka z rzędu u siebie Liverpoolu stała się faktem, co jest o tyle nisamowite, że wcześniej "The Reds" nie przegrali 68 meczów z rzędu...
Raheem Sterling, którego od podstaw stworzył Pep Guardiola, pewnie zmierza po trzecie mistrzostwo w karierze.
— Mateusz Jankowski (@MatiJankowski) February 7, 2021
Trzeba to sobie powiedzieć wprost - Liverpool tym meczem wypisał się z wyścigu o mistrzostwo Anglii. Gigantyczna strata do lidera, fatalna forma, gigantyczne problemy kadrowe - nie ma takiej siły, która pozwoliłaby obronić tytuł Liverpoolowi. Co więcej - z taką grą ciężko będzie Liverpoolowi załapać się nawet do top 4. Z kolei Manchester City znajduje się na zupełnie innym biegunie - ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której "The Citizens" straciliby tytuł. Wydaje się, że podopieczni Pepa Guardioli w pełni mogą się skupić na Champions League.