City idzie po tytuł, a Tottenham pogrąża się w przeciętności
Kiedy w rundzie jesiennej Tottenham pokonywał Manchester City 2:0 wydawało się, że to podopieczni Jose Mourinho będą w tym sezonie głównym kandydatem do tytułu, a "The Citizens" powalczą co najwyżej o top 4. Bardzo wiele się zmieniło przez kilka miesięcy - obecnie to City są głównym kandydatem do tytułu, a Tottenham będzie walczyć o miejsce gwarantujące grę w Lidze Mistrzów. I ten mecz tylko to potwierdził.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
Manchester City: Ederson - Cancelo, Stones, Laporte, Zinchenko Gundogan(68' Torres), Rodri - Sterling, Foden, Silva - Jesus (79' Mahrez)
Tottenham: Lloris - Tanganga, Sanchez, Dier, Davies - Ndombele (64' Alli), Hojbjerg - Lamela (72' Bale), Lucas (46' Sissoko), Son - Kane
Pierwsza część spotkania była dosyć wyrównana. Oczywiście jak można się było spodziewać, przewagę w posiadaniu piłki miał zespół Pepa Guardioli, jednak goście nie byli tylko biernymi obserwatorami, a starali się groźnie kontrować. To właśnie do zespołu z Londynu należała najgroźniejsza akcja początku meczu - Harry Kane popisał się świetnym strzałem, jednak minimalnie niecelnym i piłka tylko odbiła się od słupka.
Pierwsze słowo należało jednak do gospodarzy - w polu karnym faulował Pierre-Emil Hojbjerg, a sędziujący ten mecz Paul Tierney nie miał wątpliwości - rzut karny dla City. I tutaj pojawiło się pytanie - kto wykona jedenastkę? Ostatnio "The Citizens" Guardiola na jednej z konferencji prasowych całkiem poważnie powiedział, że rozważa Edersona. Takiego drastycznego rozwiązania jednak nie było - do piłki podszedł Rodri i zdobył bramkę. Po tym golu przewagę zdecydowanie zdecydowanie przejęli gospodarze - świetną okazję miał jeszcze Jesus, jednak fatalni przestrzelił.
Rzadkie zdjęcie dwóch nietuzinkowych władców na boisku piłkarskim.
— Adam Targowski (@a_targowski) February 13, 2021
Po lewej Lord Farquaad - władca Duloc.
Po prawej Lord Gündoğan - władca Premier League. pic.twitter.com/rRqrbIxVVP
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego gongu ze strony City - kapitalną akcję rozegrał Raheem Sterling, który podał do Ilkaya Gundogana. Niemiec znajduje się w ostatnim czasie w niesamowitej formie strzeleckiej i tym razem również się nie pomylił, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że Lloris mógł zrobić więcej. Chwilę później na pewno więcej mógł zrobić Davinson Sanchez, który dał się ograć jak dziecko Gundoganowi, który ustalił wynik meczu na 3:0. Asystę przy tym golu zaliczył Ederson, co dobrze pokazuje, jak wyglądała defensywna gra Tottenhamu w tym meczu. Później City mieli jeszcze okazje, ale nie ma co ukrywać - miało to już takie znaczenie, jak wyniki w przedsezonowych sparingach.
Ofensywa ofensywą, Gundogan z życiową formą, ale City straciło dwa gole w lidze w 2021. Z Chelsea w ostatniej minucie przy wyniku 3:0 i z Liverpoolem po karnym. Chore.
— Mateusz Jankowski (@MatiJankowski) February 13, 2021
Trzeba to powiedzieć: Tylko kataklizm może zabrać Manchesterowi City mistrzostwo kraju. "The Citizens" nie mają obecnie po prostu konkurencji w Anglii - grają świetnie, a mają przecież problemy kadrowe, nie ma wciąż Kuna Aguero i Kevina De Bruyne. Natomiast Tottenham niebezpiecznie zmierza w kierunku środka tabeli. Wydaje się, że w tej drużynie coś się wypaliło i po świetnym początku ta drużyna nie bardzo jest w stanie się odnaleźć. Czy skończy się to zwolnieniem Mourinho? Możliwe, że Daniel Levy nie będzie mieć wyboru, bo gra jest bardzo zła,a widoków na poprawę nie ma.