Pięć porażek z rzędu u siebie? Tego w Liverpoolu jeszcze nie było
Czwartkowy wieczór przyniósł nam hit w postaci rywalizacji Liverpoolu z Chelsea na Anfield. Aktualni mistrzowie Anglii musieli uznać wyższość rywala z Londynu, dla którego gola na wagę zwycięstwa zdobył Mason Mount. Zapraszamy do czytania.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Oglądam #LIVCHE i wyciągnąłem trzy wnioski:
— Sebastian Warowny (@S_Warowny) March 4, 2021
1. Hity PL w tym sezonie strasznie zawodzą.
2. Sędziowie chyba nie znają wykładni przepisów w przypadku zagrania piłki ręką, bo zachowują się jak maszyna losująca.
3. Liverpool jest w kryzysie. Stracił na jakości po kontuzji Diogo Joty.
Liverpool 0:1 Chelsea (Mount 42')
Składy wyjściowe:
Liverpool: Alisson - Alexander Arnold, Fabinho, Kabak, Robertson - Alcantara, Wijnaldum, Jones - Salah, Firmino, Mane
Chelsea: Mendy - Azpilicueta, Christensen, Rudiger - James, Kante, Jorginho, Chilwell - Ziyech, Mount - Werner
Kilka dni temu Liverpool pokonał na wyjeździe ostatnie w tabeli Sheffield United, odnosząc tym samym pierwsze zwycięstwo po czterech porażkach z rzędu w Premier League. Zaś podopieczni Thomasa Tuchela do pewnego momentu nie mieli sobie równych, aż przyszły remisy z Southampton i Manchesterem United. Pierwsze dziesięć minut rywalizacji na Anfield upłynęło dość spokojnie, za to chwilę po upływie tego czasu byliśmy świadkami dwóch niewykorzystanych sytuacji w wykonaniu Timo Wernera. Wydawało się, że przy trzeciej próbie niemiecki napastnik będzie mógł się cieszyć z trafienia otwierającego wynik meczu. Chelsea w 23. minucie zaczęła budować atak od własnej bramki, po czym długie podanie za plecy obrońców do Wernera posłał Jorginho.
Werner, co ty próbowałeś wykminić? Swoją drogą, koszmar w obronie Liverpoolu wciąż trwa.#LIVCHE #PremierLeague #JejWysokość
— Dominik Stachowiak (@D__Stachowiak) March 4, 2021
Były gracz RB Lipsk dobiegł do futbolówki, przerzucił ją nad wybiegającym z bramki Alissonem i koniec końców umieścił w siatce. Tyle że o sukcesie, jak to ma miejsce głównie w Premier League, zaważyły milimetry spalonego, dokładniej minimalnie wysunięty bark. Inną kwestią była niezbyt przekonująca gra Liverpoolu, zwłaszcza defensywy, czego najlepszym dowodem gol Masona Mounta w 42. minucie. 22-letni Anglik bez większych kłopotów zszedł na prawą nogę, podciągnął jeszcze piłkę, następnie uderzył wewnętrzną częścią stopy przy samym słupku na 1:0. Warto również odnotować, że całość wzięła się ze świetnego prostopadłego podania na skrzydło od N'Golo Kante. Tym sposobem zadowoleni na przerwę schodzili piłkarze z Londynu.
Mount cały czas aktywny i ma z tego nagrodę. Wyśmienicie zszedł sobie na prawą nogę, a sam strzał nienaganny. Fabinho za łatwo mu odpuścił, co szybko się zemściło. Anglik swoją drogą strzela tylko na wyjazdach w tym sezonie w lidze#LIVCHE #kanalangielski #jejwysokość
— Maciej Jędrzejak (@m4ciejak) March 4, 2021
Liverpool w przebiegu pierwszych czterdziestu pięciu minut nie był w stanie wykreować ani jednej dogodnej sytuacji. Kilka minut po wznowieniu gry, dokładniej w 49. minucie, ręką w polu karnym zagrał N'Golo Kante, tyle że sędzia nic sobie z tego nie zrobił. O karnym nie było mowy. Może ktoś z nas dożyje takiego dnia, kiedy poznamy dokładne zasady przyznawania jedenastek za tego typu przewinienia. Na ten moment jesteśmy uzależnieni od widzimisię arbitrów.
Juergen Klopp w 62. minucie zarządził dwie zmiany. Z murawy zdjął wówczas Mohameda Salaha, Curtisa Jonesa, wpuszczając w ich miejsce Diogo Jotę i Alexa Oxlade'a-Chamberlaina. Wymiana graczy na niewiele się zdała, ponieważ koniec końców zwycięscy z murawy na Anfield schodzili podopieczni Thomasa Tuchela. Dodajmy, że była to piąta porażka Liverpoolu z rzędu na Anfield, co w historii tego klubu nigdy wcześniej nie miało miejsca.
Three goals chalked off this evening after VAR checks.
— Match of the Day (@BBCMOTD) March 4, 2021
Thoughts?#PL #bbcfootball https://t.co/fXh8dCpRcw pic.twitter.com/kLOGU0GtJe
West Bromwich Albion 0:1 Everton (Richarlison 65')
Podopiecznym Sama Allardyce'a ostatnimi czasy wiedzie się dość przyzwoicie, o czym świadczą dwa remisy i wygrana w ostatnich trzech kolejkach ligowych. Strata do bezpiecznego miejsca w tabeli wynosi osiem oczek, więc nie wszystko jeszcze stracone. Dziś WBA mierzyło się na The Hathorns z Evertonem, który dzielnie trzyma się blisko pierwszej czwórki. Więcej sytuacji strzeleckich w pierwszej odsłonie wykreowali gospodarze. Już w pierwszych minutach groźnie z główki uderzał Mbaye Diagne, tyle że piłkę zmierzającą w światło bramki kapitalnie wybronił Jordan Pickford. Nieco później Anglik interweniował przy strzale Matta Philiipsa. Było też kilka innych okazji, z których najgroźniejsza była właśnie ta z 3. minuty w wykonaniu Senegalczyka. Goście z niebieskiej części Liverpoolu najbliżej wyjścia na prowadzenie byli dwukrotnie w końcówce pierwszej odsłony. Raz futbolówka po strzale Richarlisona przeleciała tuż nad poprzeczką, a innym razem sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Dominic Calvert-Lewin.
Ten @KamilGrosicki5 mocno zaczął walczyć o miejsce w kadrze na Euro! 😃 Dziś go nie ma nawet w karze meczowej @WBA na mecz z @Everton !😂 Jak tak dalej będzie walczył, to w czasie Euro, najpewniej pojedzie... na wczasy pod palmy.Kamil pamiętaj : PIENIĄDZE TO NIE WSZYSTKO CHŁOPIE!
— PIOTR BURZA69!👆🔴⚪️🟢MIODUSKI WON Z LEGII!! (@Burza69) March 4, 2021
Kilka minut po wznowieniu gry kolejną okazje do zdobycia bramki miał Mbaye Diagne. Wówczas wyskoczył najwyżej do dośrodkowania, tyle że uderzył z główki wysoko nad poprzeczką. Dosłownie po chwili swoją szanse miał zaś Conor Gallagher. On z kolei minął dryblingiem Bena Godfreya, po czym strzelił tuż obok słupka. Na pierwsze trafienie w tym meczu poczekaliśmy do 65. minuty. Właśnie poprawkę na wiatr po wybitym dośrodkowaniu z rzutu rożnego wziął Gylfi Sigurdsson, który otrzymując okazje do poprawy wrzucił idealnie na głowę Richarlisona, a Brazylijczyk skierował futbolówkę do siatki. W ostatnich minutach doliczonego czasu gry wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów. Dokładnie w 93. minucie Mbaye Diagne w końcu zdołał pokonać Jordana Pickforda, jednakże Senegalczyk w momencie podania był na minimalnym spalonym. Rywalizacja na The Hawthorns zakończyła się skromnym zwycięstwem podopiecznych Carlo Ancelottiego. Sytuacja Kamila Grosickiego pozostaje niezmienna, próżno było dziś go szukać nawet na ławce rezerwowych.