Wijnaldum dogadany z nowym pracodawcą
W zasadzie od ubiegłego lata mówiło się o tym, że Georginio Wijnaldum prawdopodobnie odejdzie z Anfield. Holender ma już 30 lat na karku, a jego kontrakt wygasa pod koniec tego sezonu. Liverpool niespecjalnie kwapił się do przedłużenia jego umowy, a pomocnik sam się nie upominał, ponieważ byli na niego chętni. Jak się okazuje, ten klub, który najdłużej na Holendra polował, wreszcie złapał go w swoje sieci.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Chodzi oczywiście o Barcelonę, która już wcześniej chciała sprowadzić pomocnika do siebie. Negocjacje z Liverpoolem były jednak patowe, więc Katalończycy woleli poczekać, aż Wijnalduma będzie można wyrwać za darmo i jak podaje "The Times", już to zrobili. Według źródła zawodnik całkowicie dogadał się już z "Blaugraną" w kwestii jego umowy i jedyne co mu pozostało, to parafować ją, gdy oficjalnie nie będzie już zawodnikiem Liverpoolu. Na tej podstawie można byłoby więc stwierdzić, że transfer jest klepnięty.
Georginio Wijnaldum osiągnął wstępne porozumienie z Joanem Laportą ws. przeniesienia się do Barcelony na zasadzie wolnego transferu. [The Sunday Times] #tikitaka
— FCBarca.com (@FCBarcacom) March 21, 2021
Co ciekawe, nie mają o tym pojęcia obecni pracodawcy Holendra. Jak podaje lokalne "Liverpool Echo", włodarze klubu mieli nie wiedzieć o negocjacjach Wijnalduma. Trudno więc stuprocentowo stwierdzić, czy do wspomnianych przez pierwsze źródło ustaleń faktycznie doszło. Jeśli tak, "The Reds" prawdopodobnie jasno i publicznie dadzą znać, że nie podoba im się fakt przeprowadzania takich negocjacji. Z drugiej jednak strony, Wijnaldumowi zostało mniej niż pół roku do końca kontraktu, więc mógł sobie na to pozwolić. Poza tym, Liverpool miał mnóstwo czasu, by wcześniej zaproponować Holendrowi ciekawą ofertę, a totalnie się do tego nie kwapił, więc jeśli klub ma być na kogoś zły za nadchodzącą utratę piłkarza, to tylko na siebie.