Dziś mijają 32 lata od tragedii na Hillsborough
Ubiegły rok dobitnie pokazał nam, jak wiele tragedii może się wydarzyć, dlatego tym bardziej należy pamiętać o tych, które już się przytrafiły. Pamięć o ofiarach nie powinna przeminąć i dobrze wiedzą to kibice kilku europejskich zespołów, które musiały mierzyć się z dramatycznymi wydarzeniami. Jedną z takich ekip jest Liverpool, który dzisiejszego dnia upamiętnia 32 rocznicę tragedii na Hillsborough.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi
Nie wszyscy mogą wiedzieć, co się wówczas wydarzyło, więc cofnijmy się nieco w czasie, by tę sytuację przybliżyć. Mamy 15 kwietnia 1898 roku. Zaraz ma rozpocząć się spotkanie półfinałowe Pucharu Anglii pomiędzy Liverpoolem a Nottingham Forrest. Mecz rozgrywany jest na stadionie Hillsborough w Sheffield. Pomimo faktu, że kibiców "The Reds" jest więcej, kierowani są oni na mniejszą trybunę o nazwie Leppings Lane, która dodatkowo nie została nawet im całkowicie przeznaczona. Są to czasy bez numerowanych siedzeń, więc ludzi wchodzi tyle, ile sprzedało się biletów. A poszła ich cała pula, szacuje się więc, że na meczu będzie około 53 tysięcy ludzi. Taki ogrom osób sprawia, że na Leppings Lane kibicom Liverpoolu jest wyjątkowo ciasno. Mało tego, ludzi już jest mnóstwo, a około 5 tysięcy kibiców stoi jeszcze przed bramkami biletowymi. By umożliwić im zdążenie na mecz, który rozpoczyna się za 5 minut otwarte zostaje wyjście ewakuacyjne, którym wszyscy wlewają się wprost na już przetłoczoną trybunę. Wszyscy chcą zdążyć na początek starcia, więc napierają na znajdujących się tam już ludzi, a po pierwszym gwizdku, spragnieni futbolu, zaczynają wręcz ich tratować. Policjanci nie dają rady zareagować. Widząc, co dzieje się na trybunie są w stanie uratować tylko pojedyncze osoby, którym udaje przeskoczyć się przez płot. Kilka chwil później bariera odgradzająca trybunę od murawy upada pod naporem kibiców, którzy wręcz wylewają się na murawę, tratując siebie nawzajem i powodując jeszcze większą liczbę ofiar.
32 years ago today, 96 children, women and men lost their lives at Hillsborough.
— Liverpool FC (@LFC) April 14, 2021
Our thoughts, as always, are with all those affected by the tragedy at Hillsborough and the 96 fans who will never be forgotten.
You'll Never Walk Alone. pic.twitter.com/GyIKZblPKa
W efekcie tego dnia życie traci 96 kibiców Liverpoolu, a 766 osoby zostają ranne. Najmłodszą ofiarą tragicznego wydarzenia jest zaledwie 10-letni Jon-Paul Gilhooley, kuzyn chłopaka, który za kilkanaście lat stanie się największą dumą klubu, Steven'a Gerrarda. Tragedia została upamiętniona pomnikiem, pod którym każdego roku ofiarom oddawany jest hołd. W ratuszu w Liverpoolu znajduje się zegar, który zatrzymany jest na godzinie 15:06, czyli dokładnie tej, w której barierka uległa wyłamaniu. Co ciekawe, w związku z tą sytuacją, "The Reds" nigdy nie rozegrali już żadnego spotkania 15 kwietnia. Dzień ten poświęcany jest w całości na uczczenie pamięci o ofiarach.