Manchester United żegna się z Pucharem, a PSG ZNOWU TO ROBI - środa w Anglii i Francji
Środa bez Ligi Mistrzów wcale nie musi być nudna. Dzisiaj mieliśmy wiele meczów w pucharach krajowych, czy też w niektórych ligach. W zasadzie można mieć problemy z połapaniem się w tym wszystkim, ale w sumie lepiej mieć kłopot bogactwa, niż w ogóle nie mieć co oglądać. Oto podsumowanie meczów EFL Cup oraz Ligue 1.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Chronologia zdarzeń nakazuje nam rozpocząć od wydarzeń z angielskich boisk.Bo oba mecze we Francji, na których się dziś skupimy, rozpoczęły się dopiero o 21:00. No a Anglicy granie zaczęli pół godziny wcześniej, zatem najpierw przejdźmy do meczów w ramach EFL Cup. Tam nie brakowało naprawdę ciekawych i elektryzujących spotkań. Mieliśmy, chociażby batalię Manchesteru United z West Hamem, czy też Chelsea z Aston Villą. Oj było co oglądać.
Oczywiście najciekawiej zapowiadała się ta pierwsza z wymienionych batalii. W sumie można ten mecz nazwać rewanżem za weekendowe wydarzenia. Bo przecież Manchester United oraz West Ham United spotkali się w ligowym spotkaniu w miniony weekend. Wtedy na London Stadium górą były "Czerwone Diabły", a dziś? Dzisiaj nie. "Młoty" przyjechały na Old Trafford i zrobiły kuku wyżej notowanemu rywalowi. Wystarczyła do tego jedna bramka. Manuel Lanzini pokonał Deana Hendersona, a gospodarze nie byli w stanie odpowiedzieć.
Niesamowicie zażarte rywalizacje mieliśmy z udziałem dwóch innych klubów z Londynu. Chelsea biła się u siebie z Aston Villą, w której oczywiście grał Matty Cash (zresztą, zanotował nawet asystę). "The Blues" prowadzili po bramce Timo Wernera, ale potem ostatnie podanie zanotował nasz wspomniany prawie Polak Rodak i Cameron Archer wyrównał. Taki wynik utrzymał się do 90. minuty i czekały nas rzuty karne. W tych skuteczniejsi byli gospodarze i to Chelsea gra dalej.
No i na zakończenie angielskich wojaży trafiamy na mecz Wolverhampton z Tottenhamem Hotspur. Popularne "Totki" pojechały na Molineux i można było je stawiać w roli faworyta. Przez długi czas tego meczu wydawało się, że przyjezdni spokojnie awansują do kolejnej rundy. Bo już po 23 minutach prowadzili 2:0. Tanguy Ndombele oraz Harry Kane dali dwubramkowe prowadzenie swojej drużynie. Ale potem w londyńskim zespole coś się popsuło. W przeciągu 20 minut (nie wliczając przerwy) "Wilki" wyrównały. Najpierw trafił Leander Dendoncker, a później Daniel Podence. I co? I tutaj również mieliśmy karne. "Jedenastki" lepiej strzelali gracze z Londynu. Tottenham idzie dalej, a Wolves żegnają się z rozgrywkami.
Pozostałe wyniki dzisiejszych meczów EFL Cup:
Brighton - Swansea 2:0 (w tym meczu 90 minut zagrał Jakub Moder)
Arsenal - Wimbledon 3:0
Millwall - Leicester 0:2
I teraz w magiczny sposób przenosimy się do Francji, gdzie prawie mieliśmy niesamowitą wpadkę faworyta. Ale to zaraz, bo najpierw poruszymy mecz Marsylii z Angers. Tam oczywiście w składzie zespołu ze Stade Velodrome brakowało jeszcze Arkadiusza Milika, który wciąż leczy kontuzję. No ale grały ze sobą zespoły z samiuśkiego czuba tabeli. Marsylczycy byli drudzy, a ich rywale trzeci, więc mogło się dziać. Niestety nie było aż tak dobrze. Skończyło się na bezbramkowym remisie po bardzo wyrównanym meczu.
Teraz trafiamy na mecz Paris Saint-Germain, które chciało podtrzymać passę zwycięstw. Gracze Mauricio Pochettino pojechali do Metz na starcie z miejscowym zespołem, który oczywiście nie miał zamiaru położyć się przed zdecydowanie mocniejszym rywalem. Jednak na początku wydawało się, że to może być naprawdę łatwa przeprawa dla zawodników stołecznego zespołu. Już w jednej z pierwszych akcji ofensywnych prowadzenie paryżanom dał Achraf Hakimi, a potem akcji było jeszcze więcej.
Ale niedługo przed końcem pierwszej połowy stało się niespodziewane - Metz wyrównało! Kiki Kouyate pokonał strzegącego bramki PSG Keylora Navasa i w szeregach przyjezdnych mieliśmy konsternację. W zasadzie cała druga połowa opierała się na atakach ze strony gości. Generalnie w wielu takich przypadkach można by było napisać, że były one huraganowe, ale tu tak nie było. Raz na jakiś czas paryżanie oddali jakiś strzał, ale ogólnie nie był to jakiś niesamowity napór.
Jeśli ktoś wytrwał do samej końcówki, na pewno nie żałuje. Bo gdy tylko weszliśmy w doliczony czas gry, posypały się gromy. Na początku mieliśmy jakieś niewinne spięcie, ale jego skutki były brzemienne w skutkach. Bowiem z boiska wyleciał defensor gospodarzy, Dylan Bronn, a po chwili na trybuny został odesłany ich szkoleniowiec, Frederic Antonetti. To koniec emocji? A no nie, bo w ostatniej akcji meczu na 2:1 dla PSG trafił Achraf Hakimi, a po chwili znowu mieliśmy jakieś spięcie między zawodnikami dwóch zespołów. Jedno się nie zmienia - w lidze PSG wygrywa niezależnie od okoliczności i potrafi nawet przepchnąć mecz kolanem.
Pozostałe wyniki dzisiejszych meczów Ligue 1:
Lille - Reims 2:1
Monaco - Saint-Etienne 3:1
Montpellier - Bordeaux 3:3
Nantes - Brest 3:1
Rennes - Clermont Foot 6:0
Lens - Strasbourg 0:1 (w tym meczu 90 minut rozegrał Przemysław Frankowski)
Lorient - Nice 1:0
Lyon - Troyes 3:1