Odejść czy zostać? - dylematy młodego Sessegnona
Anglicy mają dużo kompleksów związanych z piłką nożną. Jeden z nich objawia się tym, że raz na jakiś czas znajdują oni sobie chłopaczka, którego okrzykują brytyjskim Pele. W końcu są takim mocarstwem, to wypadałoby mieć swoją wersje tej legendy, prawda? Dekadę temu był nim Walcott, trochę później Adam Johnson, w międzyczasie Wilshere. Nie byliby sobą, gdyby tej dziwnej tradycji nie kontynuowali. Tym, w którym pokłada się teraz największe nadzieje odnośnie zawojowania piłkarskiego świata w pojedynkę jest Ryan Sessegnon. Chłopak ma zaledwie osiemnaście lat, a już bija się o niego czołowe zespoły Premier League, a na stole Fulham ma pojawić się nawet 40 milionów funtów. Czy Sessegnon faktycznie jest taki dobry?
Obecnie? Owszem, jak najbardziej. Młody Ryan jest bowiem najlepszym strzelcem swojego zespołu, pomimo niedawno ukończenia pełnoletniości i takiego mało istotnego szczegółu, konkretnie tego, że jest on lewym obrońcą. Przynajmniej nominalnie, bo menedżer Slavisa Jokanović, gdy tylko zobaczył jaki brylant ma do dyspozycji, często zaczął wystawiać go wyżej, na skrzydle. Dokładnie taki sam zabieg wykonano kiedyś z Balem. To na razie jednak tylko czcza gadanina, przedstawmy jakieś konkrety potwierdzające wyśmienita dyspozycję Anglika. Ma on już na koncie aż czternaście goli, do których dołożył cztery asysty. Mało tego, ma już za sobą też pierwszego ligowego hat-tricka.
Nie ma się więc co dziwić, że po Sessegnona ustawia się kolejka szastających forsą potentatów. Fulham mogłoby przeprowadzić licytację rodem z amerykańskich filmów, zamykając ją uderzeniem młotkiem na pokaźnej sumie. Faworytem do jej zwycięstwa jest Liverpool, ponieważ młody Ryan bardzo chciałby zagrać pod opieką Jurgena Kloppa. Tak przynajmniej twierdzi Daily Star, co oznacza, że równie dobrze moglibyśmy to wyczytać w horoskopie.
Abstrahując od chętnych, kimkolwiek by oni nie byli i ilu by ich nie było. Czy transfer już tego lata ma sens? Absolutnie nie. Pomimo wyśmienitej dyspozycji Sessegnon jest jeszcze za młody, by wydawać na niego takie pieniądze. Przykładów przepłaconych, genialnych nastolatków jest mnóstwo. Halilović, Odegaard, Shaw. Jean Michel Aulas, ojciec sukcesów Lyonu z początku tego wieku, bazując na swoim doświadczeniu stwierdził, że najlepiej jest kupować piłkarzy między dwudziestym a dwudziestym drugim rokiem życia. Są wtedy wciąż młodzi, a już na tyle dojrzali, by ustabilizować formę. Sessegnon powinien więc mieć na uwadze, że nie musi być za rok tak dobry, jak mu się wydaje, że będzie i bardzo rozważnie planować przyszłość. Szkoda byłoby zmarnować taki talent. W przeciwieństwie do pewnego Francuza, który również mieszka w Londynie, Ryan powinien zostać.