Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie! Jese uciekł
Jeszcze kilka lat temu wielu wróżyło mu najwspanialszą z przyszłości. Wchodzący do składu Realu Madryt, młodziutki Jese Rodriguez miał w przyszłości stać się następcą Ronaldo i co najważniejsze, wyprodukowanym przez szkółkę Królewskich. Niestety, Hiszpan rozwijał się nieźle albo nawet dobrze, ale to było za mało, żeby spełnić wymagania, które przed nim postawiono. Niemalże dwa lata temu Jese przeszedł do Paris Saint - Germain. Transfer, który miał pomóc mu odżyć, zepchnął go na dno formy. Rodriguez nie mógł przystosować się do nowych realiów, więc szybko go wypożyczono. Wycieczka do Las Palmas nie pomogła, tak samo jak wyjazd do Stoke, który w zasadzie na starcie był już spisany na straty. Gdyby słaba forma Jese była jedynym problemem jego obecnych pracodawców to pół biedy. Hiszpan jest bowiem jeszcze bardzo krnąbrny i buntowniczy.
The Telegraph donosi, że Jese na początku tego tygodnia wyjechał do Hiszpanii. Chciał zobaczyć się z rodziną i poprosił o to klub, na co z resztą mu pozwolono. Stoke radzi sobie fatalnie, zawodnicy nie grają tak, jak powinni. The Potters uznali więc, że spotkanie z rodziną da mu odpowiednie odświeżenie i nie ma powodów, by mu zabraniać. Otóż, jak się okazuje, były. Jese miał się bowiem stawić z powrotem w Anglii w środę na porannym treningu. Nie było go. Nie pojawił się również wczoraj, jak i dzisiaj. Klub próbuje się z nim skontaktować, ale bezskutecznie.
Wszystko wskazuje więc na to, że Jese ma gdzieś walkę o utrzymanie swojego zespołu. Hiszpan ma świadomość, że jest wypożyczony i w przyszłym sezonie tak czy siak nie będzie reprezentował barw The Potters, więc po co miałby męczyć się i stresować w ostatnich tygodniach ligi? Oczywiście, możemy domniemywać, że w ojczyźnie zatrzymało go coś ważnego, może choroba członka rodziny, ale wtedy Jese chyba nie miałby nic przeciwko, żeby zakomunikować klubowi jak wygląda sytuacja, a nie kompletnie ucinać kontakt. Wygodne zachowanie, ale nie mające nic wspólnego z profesjonalizmem. Jese musi pamiętać, że jego przyszły pracodawca będzie miał na uwadze fakt, że Hiszpan jest w stanie się tak zachować. Może mu to znacznie utrudnić poszukiwania nowego klubu. No, ale ważne, że teraz pogrzeje się w Hiszpanii z rodziną, prawda?