Beniaminek jeszcze nie zawitał w Pemier League, a już planuje powazne wzmocnienia
W tym roku Championship i Premier League zsynchronizowały się niczym dwie mieszkające ze sobą przyjaciółki pod względami fizjologicznymi. W obydwu przypadkach poznaliśmy zwycięzców tych rozgrywek. No dobra, może Wolverhampton nie jest jeszcze matematycznym pewniakiem do mistrzostwa, ale do awansu już tak, a to przecież to jest najistotniejsze na zapleczu ligi angielskiej. Wilki zdominowały tamte rozgrywki podobnie jak Manchester City te szczebel wyżej. Mają jednak świadomość, że wygrana w Championship niejednokrotnie absolutnie nie przekłada się na wyniki w Premier League. By więc w niej przetrwać, należy ciągle się wzmacniać. W tym wypadku wyjście z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia, byłoby tragiczną zbrodnią, która na pewno przypieczętowałaby los beniaminka. W Wolverhampton dobrze jednak o tym wiedzą i już planują wzmocnienia.
Jak podaje Daily Mirror, pierwszym wzmocnieniem Wilków miałby zostać Jack Wilshere. Przeżywający w tym sezonie delikatne odrodzenie formy Anglik mógłby kosztować beniaminka około 15 milionów funtów. Choć dla każdego innego nowicjusza byłaby to ogromna suma, dla Wolverhampton nie jest to kwota zaporowa. Rok temu, będąc przecież jeszcze przeciętniakiem w Championship zapłacili podobne pieniądze za Rueban Nevesa, który notabene okazał się strzałem w dziesiątkę. Czy taki hajs wydany na Anglika, również się spłaci?
Tutaj może już pójść różnie. Dobrze wiemy, że Wilshere co weekend nie rozgrywa spotkania z rywalem, który jest wpisany w protokół, a ze swoją przeszłością. Forma Anglika nigdy nie osiągnęła takiego poziomu, na jaki liczono i to niestety dokonało nieodwracalnej szkody w jego mentalności. Już kiedyś próbowano wskrzesić jego talent w słabszym zespole, ale wypożyczenie do Bournemouth okazało się niewypałem. Zupełnie podobnie może być z nim w tym przypadku. Obniżenie poziomu klubu zwiększy ciążącą na nim presje, a Jack pokazał nam już, że nie ma dla niego nic gorszego od niej. Jeśli więc Nuno Espirito Santo potrzebuje jakiegoś kreatywnego pomocnika, powinien rozejrzeć się gdzie indziej, ponieważ te 15 milionów funtów na pewno można wydać lepiej.