Martins trafi do Premier League?
Akademia Sportingu Lizbona potrafi wykształcić światowej klasy skrzydłowych, nie mamy co do tego wątpliwości. Przykład? Kojarzycie takich gości, jak chociażby Cristiano Ronaldo, Luis Figo czy Nani? Jeśli tak, to wiecie o czym mówię. Wszyscy trzej zostali wychowani przez szkółkę Sportingu, a potem stali się światowej klasy skrzydłowymi, no może poza Nanim, który miał potencjał by się takim stać, ale coś nie pykło, kolokwialnie mówiąc. Owa akademia wyprodukowała jeszcze przynajmniej kilku piłkarzy, którzy mieli być wielcy, ale nie do końca im to wyszło. Teraz w podobnej sytuacji znajduje się Gelson Martins. Portugalczyk jest jedną z gwiazd Sportingu i w tamtejszej lidze w zasadzie nie ma sobie równych na skrzydle. Nic więc dziwnego, że interesują się nim europejskie potęgi. W końcu liczą, że pod ich skrzydłami Martins stanie się kolejnym Ronaldo czy Figo. Nawet kolejnym Nanim by się zadowolili.
Jak podaje Daily Mirror, usługami Portugalczyka zainteresowany jest Tottenham. Brytyjskie media nie podają, ile miałby kosztować Martins, ale dzięki Transfermarktowi możemy to oszacować. Niemcy wyceniają go na 30 milionów euro, a przed nim jeszcze występ na Mundialu, który prawdopodobnie tę sumkę podbije, o ile oczywiście obecni Mistrzowie Europy nie zbłaźnią się w Rosji. Wydaje się więc, że racjonalna cena za niego oscylowałaby w okolicach 40 baniek. Problem jednak w tym, że Portugalczyk ma w kontrakcie klauzulę wykupu opiewającą na 53.5 miliona funtów. Dla Kogutów może być to troszkę za dużo.
Trzeba jednak pamiętać, że trzeba pić szampana, żeby ryzykować. Czy jakoś tak. W każdym razie, zmierzam do tego, że Martins jest piłkarzem, który może okazać się wart tych pieniędzy. Nie musi, ale przy odpowiednim prowadzeniu spłaci się, a być może w przyszłości uda się na nim jeszcze sporo zarobić. Poza tym, Tottenham nie ma w składzie żadnego skrzydłowego, na którym mógłby polegać jak na Zawiszy, oprócz Hueng Min Sona. Martins nie jest obligacją, ale to akcja, na której można zbić fortunę, że tak pokuszę się o ekonomiczną analogię.