Najskuteczniejszy obrońca Mundialu jednak w Premier League?
Kiedy Yerry Mina strzelał pierwszego gola z Polską nie wiedzieliśmy jeszcze za bardzo z kim mamy do czynienia. Uznaliśmy, ze nam strzelił bo duży jest, a Bednarek zamiast mu przeszkadzać, poszedł na spacer. Nie robiło na nas wrażenia, że jest piłkarzem Barcelony, bo od jakiegoś czasu mówiło się o nim, że jest niewypałem i kompletnie sobie w stolicy Katalonii nie radzi. Kilka dni później jego obraz jest zgoła inny. Mina strzelił wczoraj swoją trzecią bramkę, czym wyrównał rekord zdobytych goli przez obrońce na jednym Mundialu. Do tej pory trzy razy do siatki trafiali tylko Franz Beckenbauer i Paul Breitner. To wielkie nazwiska i nie oszukujmy się, Mina wygląda przy nich głupio. Naturalne jest jednak to, że taki wyczyn wzbudził wokół jego osoby spore zainteresowanie. Do tej pory łączono go z przenosinami do jakichś słabszych hiszpańskich zespołów w ramach wypożyczenia, a teraz pojawili się na rynku poważni gracze, którzy chcieliby go mieć u siebie.
Daily Mirro podaje bowiem, że o podpis Miny chce zawalczyć Liverpool. The Reds dobrze wiedzą, że to właśnie obrona jest ich piętą achillesową i dlatego skupiają się na wzmocnieniu jej. Jednak wyciągnięcie Kolumbijczyka z Barcelony, tym bardziej po takim turnieju, może być w zasadzie niewykonalne. Co prawda Mina nie nauczył się w Rosji grać w stylu Blaugrany, więc Duma Katalonii wciąż może chcieć go wypożyczyć, ale pokazał, że ma ogromny potencjał, więc nikt z tego klubu nie myśli o tym, by pozbywać się go na stałe. Mina kosztował Barcelonę 12 milionów euro, kiedy ta kupowała go pół roku temu. Obstawiam, że The Reds musieliby tę sumkę co najmniej podwoić, jeśli w ogóle chcą, by Blaugrana weszła z nimi w negocjacje.
Uważam jednak, że Wyspy byłyby dużo lepszym miejscem dla Miny aniżeli Hiszpania. To wielki chłop, który lubi grać ciałem i głową. Idealnie nadaje się do Premier League, gdzie nikt nie będzie od niego wymagał rozprowadzania piłki i wybitnej gry kombinacyjnej. Tam wystarczy, że będzie ścianą i zagrożeniem w powietrzu, a na tym turnieju pokazał nam, że dokładnie tym jest. Sądzę, że The Reds powinni zaryzykować sprowadzenie go, gdyż ryzyko, że w tym przypadku wpieprzą się na minę jest raczej niewielkie.