Warto stawać się Kogutem, jeśli jest się Orłem?
Kogut z definicji jest samcem kury domowej. To mały, nielotny ptak, który waży około 4 kilogramów i mierzy co najwyżej 40 centymetrów wzrostu. Chodzi tylko, denerwuje i jeszcze rano pieje i tylko wszystkich budzi. Za to orzeł to jest ptak. Szybuje jak myśliwiec, ma ostre szpony i jeszcze bardziej niebezpieczny dziób, którym rozrywa mięso swoich ofiar, a nie dziobie jakieś tam ziarenka, które rzuci mu człowiek. Potrafi rozpędzić się do ponad 300 kilometrów na godzinę, kiedy pikuje. Jest ponad dwa razy większy niż kogut, a rozpiętość jego skrzydeł to niemalże 2.5 metra. Kto normalny chciałby więc być Kogutem, a nie Orłem? Jak się okazuje, są takie osoby.
Takim kimś jest chociażby Wilfired Zaha. Skrzydłowy Crystal Palace ma za sobą wybitny sezon, za który klub chciał go nagrodzić. Iworyjczyk, który notabene jeszcze niedawno był Anglikiem, miał dostać nowa umowę, na mocy której zarabiałby 125 tysięcy funtów tygodniowo. Zaha odrzucił jednak tę propozycję, a ta odmowa nasuwa nam jednoznaczne wnioski.
Skrzydłowy będzie chciał odejść. Nie zamierza podpisywać nowego kontraktu, by jego ewentualny, nowy pracodawca mógł go ściągnąć za mniejsze pieniądze. Poza tym, Crystal Palace, mając w szufladzie kontrakt parafowany tego lata mogłoby spokojnie wyrzucać do kosza każdą napływającą ofertę, nie przejmując się nią wcale.
Teraz mają się jednak czym przejmować. Najbardziej zainteresowany sprowadzeniem Zahy jest właśnie Tottenham. Koguty będą jednak musiały liczyć się z tym, że nie wyrwą go po taniości. Iworyjczyk jest wyceniany na około 25 milionów funtów, a przy transferach bezpośrednich pomiędzy zespołami z Premier League ceny zwykle sztucznie windują w górę. Nie zdziwiłbym się więc, gdyby Orły zażyczyły sobie nawet 40 baniek.
Wtedy Koguty musiałyby się zastanowić, czy to się opłaca. Moim zdaniem nie. Można twierdzić, że Zaha nie poradził sobie kiedyś w Manchesterze, bo był za młody, ale ja uważam, że on jest po prostu za słaby na ten poziom. To gość, który jest w stanie wyróżniać się na poziomie średniego zespołu, ale w topowej ekipie zniknie. Potem dociśnie go presja, z którą już kompletnie sobie nie poradzi i mamy po zawodniku i grubych milionach na niego wydanych. Jeśli Orzeł okazałby się gorszy od Kogutów, to byłby ogromny wstyd, więc po co to komu.