Oficjalnie: Wilshere zostaje w Londynie
Saga transferowa z udziałem Jacka Wilshere'a ciągnęła się dłużej, niż moglibyśmy się spodziewać. Od jakiegoś czasu było wiadomo, że Anglikowi wygasa kontrakt z Kanonierami, którzy raczej nie będą skorzy przedłużyć z nim umowy. Pomocnika automatycznie zaczęto łączyć z gorszymi zespołami z Premier League. Najpoważniejszym kandydatem do sprowadzenia go był beniaminek z Wolverhampton. W pewnym momencie wydawało się już niemal pewne, że Wilki pozyskają Wilshere'a, ale wtedy zaczęły tworzyć się pewne komplikacje. Do walki wkroczyły inne drużyny z angielskiej ekstraklasy i nawet Fenerbahce Stambuł. Kilka dni temu właśnie Turcy wyrośli na faworyta w tym wyścigu. Teraz wiemy już na pewno, gdzie zagra Wilshere, który jak się okazuje, wcale nie będzie musiał się przeprowadzać. No chyba, że będzie miał taki kaprys, ale z logistycznego punktu widzenia takiej potrzeby nie będzie.
Anglik został dziś bowiem oficjalnie zawodnikiem West Hamu United. Wilshere związał się z klubem umową, która obowiązywać go będzie do końca czerwca 2021 roku. Nie wiemy na razie ile będzie inkasował każdego tygodnia, ale możemy przypuszczać, że będzie to raczej mniej w porównaniu do pensji, którą wypłacano mu w Arsenalu. Pomocnik nie mógł jednak liczyć na nic więcej, w minionym sezonie nikomu nie opadła szczęka w trakcie jego akcji, a zeszłe lata też nie dawały żadnych podstaw do dania mu podwyżki.
Kto najwięcej zyskał na tym transferze? Arsenal pozbywając się go, West Ham kontraktując czy może sam piłkarz, decydując się na ten ruch? Co do Kanonierów nie ma wątpliwości. Nie był im potrzebny, lada moment przyjdzie Torreira, środek pola jest kim zapełnić. Sam piłkarz też powinien być zadowolony, bo West Hamie będzie mógł liczyć na znacznie więcej boiskowych minut. Jeśli zdrowie pozwoli, pewnie będzie podstawowym zawodnikiem. Poza tym, wchodzi pod skrzydła Manuela Pellegriniego. Skoro doświadczony Chilijczyk chciał go w swoim składzie, to ma na niego plan. Teraz pora dobrze go wypełnić, by choć trochę uciszyć wszystkich tych, którzy ciągle zrzędzą o jego zmarnowanym talencie.