Poirytowane City ma alternatywę dla Jorginho
Jest kilka transferów, o których mówi się już od kilku dobrych miesięcy. Jednym z nich jest domniemane przejście Jorginho do Manchesteru City. Obywatele najbardziej zabiegali o Włocha i od kilku tygodni byliśmy niemal pewnie, że to właśnie na Etihad Stadium trafi naturalizowany Brazylijczyk. Przypuszczaliśmy, że dogrywane są ostatnie szczegóły transferów. Brak było jednak jakichkolwiek plotek, które wskazywałyby na to, że pomocnik Napoli trafi gdzieś indziej. Kilka dni temu sytuacja obróciła się jednak o 180 stopni.
Z Anglii zaczęły napływać informacje, według których miał pojawić się nowy faworyt do sprowadzenia Joringho. Miała nim zostać Chelsea. Podobno The Blues agresywnie wkroczyli do negocjacji, oferując nie tylko pożądaną przez piłkarza pensję i ustaloną przez jego klub kwotę odstępnego, ale także możliwość współpracy z dobrym znajomym. Chelsea starają się bowiem bardzo mocno, by sprowadzić na Stamford Bridge również Maurizio Sarriego. Jeśli Włoch zostałby nowym menedżerem zespołu, Joringho bez wątpienia zdecydowałby się na ponowną współpracę z nim.
Nie możemy się dziwić, że zaistniała sytuacja poirytowała Manchester City. Daily Mirror podaje, że Obywatele nie zamierzają już zabiegać o Włocha, którego niezdecydowanie przyprawia ich o stany choleryczne. W związku z tym mają się oni zająć sprowadzeniem innego środkowego pomocnika, dla odmiany takiego, który zagrał na Mundialu. W zasadzie to wciąż się na nim znajduje, bo mówimy o Mateo Kovaciciu. Chorwat zaimponował nam na tym turnieju, a wyjątkowy koncert zagrał w spotkaniu z Islandią, w którym każde z jego 79 podań było celne.
To najlepsza wizytówka dla uwielbiającego zawodników świetnie operujących futbolówką Pepa Guardioli. Sam piłkarz również powinien być skory na transfer, ponieważ nie zanosi się, by w nadchodzącym sezonie dostawał w Realu Madryt coś więcej niż ochłapy w postaci końcowych minut meczu. Zauroczony jego umiejętnościami Guardiola powinien mu dawać dużo okazji, w których pewnie jeszcze nie raz pokaże, że mecz z Islandią nie był jednorazowym wystrzałem.