Bale jest otwarty na wszelkie mozliwości
Był taki czas, że Gareth Bale był jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Tuż przed transferem do Realu Madryt przecież rządził i dzielił w Premier League, będąc bezdyskusyjnie gwiazdą ligi. Nie było rzeczy, której nie potrafił zrobić na boisku i słusznie stał się najdroższym piłkarzem w historii. Tamte czasy to jednak radosna pieśń przeszłości, która z rzeczywistością nie ma już zbyt wiele wspólnego. Co prawda Walijczyk dalej dobrze zna jej rytm i czasem pokusi się, by ją zanucić, jak chociażby w spotkaniu finałowym Ligi Mistrzów przeciwko Liverpoolowi. Ostatnio dużo trudniej było mu jednak o jakiekolwiek śpiewanie, ponieważ Zidane uciszał go swoim dyrygenckim batutem. Od nowego sezonu będziemy mieli w Madrycie nowego szefa orkiestry, ale jeszcze nie wiemy jaką rolę w utworze pod tytułem "Królewscy" i przede wszystkim czy w ogóle jakąkolwiek, będzie odgrywał Walijczyk.
Na przestrzeni kilkunastu najbliższych dni prawdopodobnie rozwiąże się jego przyszłość. Julen Lopetegui oczywiście daje mu czystą kartę i nie ma względem piłkarza żadnych uprzedzeń. Jeśli Walijczyk pokaże, że jego forma jest na odpowiednim poziomie i rozumie założenia taktyczne nowego trenera, Hiszpan nie będzie miał powodu by się go pozbywać. Na chwilę obecną, nie jest to jednak takie pewnie.
Daily Mirror donosi, że Gareth Bale wygadał się swoim znajomym, których spotkał w ojczyźnie w zeszłym tygodniu, że jest otwarty na wszelkie możliwości. Tą wszelką możliwością miałby być oczywiście transfer do Manchesteru United. Czerwone Diabły od dawna interesują się Balem i jeśli tylko Lopetegui pokaże Walijczykowi kciuk w dół, Jose Mourinho od razu się na niego rzuci. Skrzydłowy miałby wtedy kosztować około 90 milionów funtów.
Trzeba sobie jednak zadać jedno bardzo ważne pytanie? Po co on Manchesterowi? United mają taki urodzaj w skrzydłowych, że wręcz musza pozbywać się utalentowanego Martiala, a Bale narobiłby tam tylko większego zamieszania. Czerwone Diabły potrzebują wzmocnień w obronie, a nie na skrzydłach, tam ma kto grać. No chyba, że Bale nagle zacznie grac jak 2013 roku, ale prędzej uwierzę w teorię płaskoziemców niż w to.