Chelsea chce zabrać Napoli jeszcze jeden filar zespołu
Chelsea w końcu obudziła się ze swojego snu zimowego, który był tak długi, że przeciągnął się nie tylko na wiosnę, ale i sam początek lata. The Blues kiedy już jednak zorientowali się, że zaspali, szybko oprzytomnili się zimnym prysznicem i wkroczyli do działania. Nie było mowy o jakimś powolnym rozbudzaniu i sączeniu kawki. Trzeba nadganiać konkurencję. The Blues jednego wieczora zwolnili Conte, by już rankiem następnego dnia mieć zakontraktowanego nowego menedżera i dodatkowo jego ulubionego piłkarza. Chelsea jednak ani myśli kończyć swojego polowania na tym etapie. Na liście znajduje się jeszcze kilku zawodników, którzy ewentualnie mieliby wzmocnić ekipę Sarriego, a jeden z nich wciąż jest jeszcze zawodnikiem Napoli.
Mam tu bowiem na myśli Kalidou Koulibaly'ego. Senegalczyk był ostoją defensywy Neapolitańczyków w minionym sezonie. Nic więc dziwnego, że Chelsea, która z obroną miała na wiosnę ogromne problemy, chce wzmocnić się właśnie nim. Poza tym, doskonale zna go Sarri, a komu lepiej powierzyć dyrygowanie obroną, jak nie zaufanemu i sprawdzonemu człowiekowi? Zainteresowanie łatwo więc wytłumaczyć, ale dużo trudniej będzie już z samym dopięciem transferu.
Napoli wyceniło Senegalczyka na 80 milionów funtów. Gdyby Chelsea zdecydowała się tyle za niego zapłacić, Koulibaly stałby się najdroższym obrońcą w historii, bijąc rekord ustanowiony przez Liverpool i Virgila Van Dijka. Daily Mirror podaje, że cena nie podlega negocjacji, ponieważ Włosi nie zamierzają go wcale puszczać, a tak wysoka stawka ma zwyczajnie odstraszyć ewentualnych kupców. Poza tym, w mediach mówiło się wcześniej, że Sarri nie będzie mógł zabrać z Napoli do Londynu więcej niż jednego piłkarza, ponieważ miał być to jeden z warunków umowy, którą kluby zawarły przy transferze szkoleniowca. Wszelkie założenia mogą jednak pójść w zapomnienie, kiedy tylko Roman Abramowicz zdecyduje się wypisać czek na 80 baniek.
Trudno powiedzieć, co kierowałoby wtedy Aurelio de Laurentisiem. Honor i upór czy może jednak zdrowy rozsądek? Przyjęcie takiej oferty nie byłoby bowiem oznaką słabości, a przejawem racjonalnego myślenia. Za taką sumkę można zbudować całą linię defensywy, a sprowadzenie jednego następcy dla Senegalczyka nie stanowiłoby problemu.