Emery dokona jeszcze największego transferu tego lata?
Unai Emery dostał naprawdę trudne zadanie. Przejął katastrofalny w minionym sezonie Arsenal po gościu, który prowadził ten klub przez 22 lata. Zastępuje legendę a to nigdy nie jest proste, zapytajcie Davida Moyesa. Jestem pewien, że niektórzy pracownicy przez pomyłką i tak mówią do niego Arsene. To jednak tylko błahe powody wskazujące na trudność zadania. Tymi poważniejszymi jest skład i styl gry. Z Arsenalu znów trzeba zrobić po prostu dobrą drużynę. Kanonierzy może i grali ładnie, ale robili to kompletnie nieskutecznie. Nikt nie da im punktów za efektowność, liczą się jedynie bramki. Wobec tego Emery musi przebudować zespół tak, by był skuteczniejszy, jednocześnie nie tracąc jakości w defensywie.
Hiszpan na razie robi to wzorcowo. Choć ma pomniejszony budżet, dokonuje genialnych transferów. Pozyskał już Liechsteinera, Leno, Sokratisa i Torreirę, wydając na nich wszystkich śmieszne pieniądze. Jak się okazuje, Emery ma w zanadrzu jeszcze jeden transfer z tym, że ten, będzie już go słono kosztował.
Jak podaje Daily Mirror, Arsenal zainteresował się Kingsleyem Comanem. Kanonierzy musieliby jednak sięgną do kieszeni dużo głębiej niż w przypadku poprzednich transakcji. Francuz ma bowiem kosztować około 44 milionów funtów. Jest to jednak tylko szacowana przez źródło kwota, którą rzeczywistość może jeszcze brutalnie zweryfikować. Nie mamy też przede wszystkim wiadomości odnośnie ewentualnych chęci samego piłkarza i skłonności klubu do puszczenia go. Bayern i tak już zgadza się na odejście dwóch swoich zawodników, więc trudno uwierzyć mi w to, że wszystkich tak łatwo wyprzeda. Kimmich jest wszechstronny, ale na kilku pozycjach jednocześnie nie zagra. Warto też przypomnieć ograniczenia finansowe Arsenalu. Jeśli Bawarczycy podbiją nieco stawkę, Emery będzie musiał spasować.
Nie ma jednak wątpliwości, że wybuchowy skrzydłowy pokroju Comana bardzo przydałby się na Emirates. Emery nie ma w składzie zbyt wielu zawodników, którzy mogliby pognać flanką i rozszarpać defensywę rywali. Francuz z pewnością takie umiejętności posiada, ale one kosztują. Na nieszczęście dla Hiszpana, prawdopodobnie trochę za dużo.