Rojo zasili beniaminka?
Każda drużyna ma w swojej kadrze zawodnika, który niby nigdy nie zrobił nic wielkiego, a czasem nawet pokazał się z zupełnie dobrej strony, ale i tak stał się ofiarą kpin i żartów. W Manchesterze United taką osobą jest Marcos Rojo. Argentyńczyk nigdy nie był zawodnikiem, który mógł stać się filarem defensywy Czerwonych Diabłów i to było wiadome od momentu jego transferu. Miał być za to solidnym uzupełnieniem drużyny i taką rolę spełniał przyzwoicie, o ile pozwalało mu na to zdrowie. Co więcej, był nawet taki moment, że do spółki z Philem Jonesem stworzyli duet stoperów, który był najskuteczniejszy w Premier League pod względem zatrzymanych akcji rywala. Szybko jednak o tym zapomniano i ponownie zaczęto śmieszkować z Argentyńczyka. Jak do tego doszło? Nie wiem. W każdym razie, pewne przesłanki wskazują, że kolejny taki okres już nie nadejdzie. Rojo może się bowiem pożegnać z klubem i to już bardzo niedługo.
Jak donosi Daily Mirror, Argentyńczyk będzie tym, który odejdzie ze składu, w przypadku przyjścia kolejnego stopera, którym na ten moment ma być Harry Maguire. Środkowych defensorów byłoby już wtedy pięciu, a tylu Jose Mourinho w swoim składzie nie potrzebuje. Rojo jest najniżej w hierarchii spośród zawodników aktualnie znajdujących się w kadrze, więc nie możemy dziwić się, że to on będzie pierwszym do odstrzału.
Argentyńczyk nie będzie jednak narzekał na brak ofert. Jedną może otrzymać od beniaminka. Wolverhampton Wanderers będą starali się pozyskać jeszcze jednego stopera tego lata. Nie tak dawno pisałem o tym, że włączyli się do walki o Yerry'ego Minę. Na wypadek gdyby nie udało im się pozyskać Kolumbijczyka, skłoniliby się ku zawodnikowi Manchesteru United. Choć Mina ma za sobą kapitalny turniej, a Rojo jedynie przyzwoity, to angielskie media twierdzą, że Rojo kosztowałby więcej, bo około 25 baniek. Choć z logicznego punktu widzenia nie ma to za dużego sensu, wytłumaczeniem tej sytuacji jest po prostu standardowa tendencja na angielskim rynku. Jeśli transfer dokonywany jest pomiędzy zespołami z Premier League, kwota odstępnego kuriozalnie wzrasta, czego przykładem jest chociażby Richarlison. To już jednak kompletnie inny poziom abstrakcji, do którego Wilki na razie nawet się nie zbliżają.