Kolejny środkowy pomocnik łączony z Tottenhamem
Ktoś zrobił tego lata na Tottenhamie bardzo przykry żart. Podobno rozesłano do wszystkich włodarzy klubu listy z informacją, że okienko transferowe jest w tym sezonie odwołane, bo jak zostanie otwarte, to się zrobi za duży przeciąg i nie wolno. Wiadomo, w Tottenhamie głupi nie są, więc jak coś dostali napisanego na kartce, to musi być prawdą. Poza tym, po co ryzykować przeziębienie, jak można siedzieć w zamkniętym pomieszczeniu bez zbędnych ruchów w powietrzu. Te może i są zbędne, ale ruchy w składzie to już by się przydały.
A próżno się ich doszukiwać. Tottenham przez bardzo długi czas nawet nie pojawiał się w plotkach transferowych. Dopiero kilka dni temu maszyna ruszyła, a do Kogutów zaczęto przymierzać kilku środkowych pomocników. Najpierw miał być Kondogbia, ale Francuz okazał się stanowczo za drogi. Potem pisano o Lewisie Cooku i Stanislavie Lobotce. Próżno było jednak szukać konkretnych informacji mówiących nam coś więcej. Dostawaliśmy jedynie nazwisko i kwotę, często bazującą na klauzuli odstępnego. Teraz media raczą nas tym samym.
Daily Mirror podaje, że Koguty będą starały się wypożyczyć Joao Mario z Interu Mediolan. Portugalczyk ma za sobą mocno przeciętny sezon w barwach West Hamu United, przez co we Włoszech jasno stwierdzono, że jest on nikomu niepotrzebny. Nerazzurri najchętniej sprzedaliby go na amen, ale problem polega na tym, że nikt nie zapłaci im tyle, ile by sobie życzyli. Zainwestowano bowiem w niego aż 35 milionów euro, a na tę chwilę pomocnik jest wart może połowę tego. Trzeba więc go wypożyczać i liczyć, że za miedzą wróci mu forma, która podbije jego rynkową wartość.
Nie liczyłbym jednak, że Mario trafi akurat do Londynu. Gdyby Pochettino zdecydował się go sprowadzić, byłby to akt desperacji. Pokazałby, że złamał się pod naciskami kibiców i mediów, ale nie mając już czasu na dokonanie porządnych wzmocnień, sprowadził byle co. To nie ma sensu. Lepiej jest konsekwentnie brnąć w swoją ideologię, bo wtedy można nam zarzucić tylko jedną rzecz. Brak racji. O gumowym kręgosłupie nikt wtedy jednak nie wspomni, a to ważne by utrzymać autorytet.