Panel kumatych - Liverpool

Wystartowała Premier League – to wie każdy. Z tej okazji, czas na przedstawienie Wam najważniejszych kandydatów do mistrzostwa Anglii.
Albo oni, albo Manchester City. Taka to właśnie jest prawda o lidze angielskiej. Między sobą sprawę tytułu rozstrzygną naszym zdaniem dwie drużyny.
Przedstawiam Wam Liverpool.

Dokładnie, odwracamy tutaj po prostu kolejność we wstępie. Oczywiście, mamy na względzie, że obie ekipy są względem siebie niczym ogień i woda.
Liverpool – barwy szkarłatne, Manchester City – barwy błękitne. Różnica między nimi to także osoby trenerów, wyznających zupełnie inne filozofie. Gegenpressing Kloppa już od dawna przyległ do niemieckiego trenera niczym łatka, mimo że jego Liverpool gra moment coś na kształt ewolucji jego dawnego Dortmundu.
Guardiola z kolei kojarzył się niesłusznie z tiki-taką, w końcu ktoś musiał zmontować najlepsze akcje jego Barcelony, żeby pokazać, że to po prostu Ajax Amsterdam z najlepszych czasów, którego oglądamy w przyspieszonym tempie.

Niemniej, skupiamy się w tym tekście na „The Reds”. Na początek czas oddać głos ich wiernej fance, dziennikarce Radia Nadzieja, Annie Skiepko. Kobiecy punkt widzenia, ale przede wszystkim głos kibica zawsze wart jest dostrzeżenia w dyskusji.

Poza Manchesterem City, to Liverpool jest najpoważniejszym kandydatem do zdobycia mistrzostwa. Drużyna Kloppa wzmocniła się na niemal każdej pozycji (Keita, Fabinho, Shaqiri, Alisson), kibice duże nadzieje pokładają zwłaszcza w Alissonie po nieudanych występach Kariusa w ostatnim czasie. Liverpool nie został osłabiony (za takie nie uznaje odejścia Cana, który mało grał w ostatnim czasie), udało się zatrzymać Salaha, a dla van Dijka (od momentu jego przyjścia gra w obronie zaczęła wyglądać lepiej) to będzie pierwszy pełny sezon.

Od Salaha oczekuję potwierdzenia skuteczności i pokazania, że genialny poprzedni sezon nie był przypadkiem. Najważniejsze w drodze po tytuł będzie nietracenie punktów ze słabszymi drużynami, co Liverpoolowi zdarzało się często.

W Lidze Mistrzów będzie bardzo ciężko powtórzyć sukces sprzed roku. W Premier League Top4 to minimum, progresem będzie mistrzostwo lub wicemistrzostwo. I jeśli mamy wskazać istotnie więcej konkretów - tak, to będzie "sezon prawdy" dla Kloppa.

A na koniec... nie byłabym sobą, gdybym nie dodała „You’ll Never Walk Alone!”

Krótko i na temat stara się także pisać nasz człowiek – Jakub Pietruszewski, redaktor Footroll.pl. Skupił się on trochę bardziej na pewnych aspektach – podobnie zresztą zrobił Liverpool, który w kwestii transferów… na pewno zasłużył na miano króla polowania.

Zrobiliśmy prawdopodobnie najlepsze transfery wśród czołówki Premier League, wreszcie się przy tym nie osłabiając - choć faktem jest, że Coutinho pomógł nam je sfinansować. Zaklepany rok temu Keita to dzik, jakiego na Anfield nie widziano dawno - coś czuję, że jego przegląd pola i niespożyte siły szybko wysforują go na mojego ulubionego piłkarza The Reds. Fabinho to pierwszy defensywny pomocnik z prawdziwego zdarzenia od czasów Mascherano, co mówi samo za siebie. Shaqiri za 13 milionów po swoich pierwszych meczach wydaje się kradzieżą w biały dzień. No i wreszcie Alisson - nie mogło się bez niego obejść. Już teraz wiem, że jego fenomenalna dystrybucja piłki w połączeniu z bezpośrednim stylem Liverpoolu to będzie najlepsze love story roku pańskiego 2018.

Pre-season był bogaty we wrażenia. Aż dziewięć meczów, wśród których znalazł się zarówno bezbramkowy remis z trzecioligowcem, jak i rozwałka United z przewrotką Shaqiriego w jego debiucie oraz jeszcze większa rozwałka Napoli. Szczególnie ten ostatni mecz pokazał, jak wielkie są możliwości The Reds. Jeśli byliście pod wrażeniem Liverpoolu w zeszłym sezonie - przygotujcie się na to, że będzie jeszcze lepiej, jeszcze szybciej i jeszcze skuteczniej. No, może za wyjątkiem karnych, których z jakichś powodów pół drużyny nadal nie umie wykonywać. W sumie to mała strata, i tak nam ich w ogóle w tamtym sezonie nie dyktowali.

Powiem więc wprost - każde miejsce poniżej trzeciego w Premier League uznam za sporą porażkę. Manchester City wydaje się nadal nieuchwytny, ale tym razem nie powinniśmy stracić do niego więcej niż dziesięć punktów.

W Lidze Mistrzów ciężko będzie uniknąć rozczarowania, bacząc na dopiero co przegrany finał z Realem. Tak łatwa drabinka nie ma prawa się powtórzyć, nie wierzę więc w powtórkę z zeszłego roku. Ćwierćfinał powinien być jednak jak najbardziej realistycznym celem. Zdaje mi się, że jest jeszcze o rok za wcześnie dla The Reds, by dokonać czegoś naprawdę wielkiego, ale... jestem gotowy, by miło się zaskoczyć.

Podobny głos dziennikarski połączony z kibicowskim wyraził też dla nas Krystian Mekka, redaktor RadioGol.pl i komentator kpsport.pl, fan Liverpoolu. Co ciekawe, jest on chyba najbardziej zdystansowany w swoich osądach – jego chłodna ocena sytuacji sprawia, że być może Liverpool po prostu lubił rozczarować w poprzednich latach. Rzeczywiście – czy ktoś da gwarancję, że „The Reds” nie zaliczą zjazdu, pomimo świetnych transferów?

Niektórzy zarzucą mi fałszywą pokorę, ale naprawdę nie chciałbym wynosić pod niebiosa potencjału zespołu Juergena Kloppa przed startem sezonu. Faktem jest to, że ten sezon bez mistrzostwa Anglii będzie porażką.

Liverpool jednak w ostatnich sezonach udowadniał wielokrotnie, że pomimo zagrania niezłego lub dobrego potrafili tracić bezsensownie punkty, dostając bramkę w ostatniej minucie spotkania lub będąc przerażająco nieskutecznym pod bramką przeciwnika. Ważna będzie dojrzałość budowana od pierwszego meczu o punkty.

Presja na Anfield urosła i będzie ją każdy z drużyny, a szczególnie Klopp i Salah.

Udało mi się także dorwać podczas urlopu Michała Gutkę, dziennikarza Przeglądu Sportowego i komentatora Premier League w telewizji Canal+. Jego poglądy różnią się znacznie od tego, co przedstawił jego poprzednik. Tutaj widać wprost określony cel – Liverpool wreszcie MUSI pójść o krok dalej. Zamiast trzeciego miejsca w Premier League i finału Ligi Mistrzów, musi tutaj dojść jeszcze coś więcej. A jedno z drugorzędnych trofeów? Tylko będzie jeszcze bardziej miło – Liverpool nie wygrał przecież żadnego pucharu od 2012 roku.

Dla Liverpoolu ten sezon musi być wreszcie tym, w którym realnie powalczy o mistrzostwo Anglii. Wszystko inne niż zacięta walka do samego końca i przynajmniej wicemistrzostwo będzie uznane w lidze za porażkę lub w najlepszym przypadku brak rozwoju.

Mądre wzmocnienia, kręgosłup drużyny i trener na lata sprawiają, że pewnie przez najbliższe sezony Liverpool będzie się liczył, jednak to jest właśnie ten czas, by zrobić krok do przodu. W Lidze Mistrzów wiele zależy od szczęścia i losowania, dlatego tu na razie nie ma co rozważać, o powtórkę sprzed roku będzie bardzo trudno, pewnie ćwierćfinał to realny poziom oczekiwań.

Żeby The Reds stawiać na równi Manchesterowi City lub nawet wyżej, brakuje jeszcze nieco głębi w kadrze - trójka graczy ofensywnych nie ma jeszcze tak pewnego zabezpieczenia, podobnie jest ze środkiem obrony. Mimo wszystko to najwyższy czas, aby klub zamiast o samo miejsce w top 4 walczył o trofea.

Autor

Rafał Majchrzak

RMnaTT