Oficjalnie: Bakayoko wydalony
Stało się. To, o czym mówiło się przez ostatnie kilka dni, miało miejsce dziś. Tiemoue Bakayoko odszedł z Chelsea i związał się z AC Milanem. Francuza łączono z przenosinami na San Siro już od jakiegoś czasu, ale pewne formalności przeciągały się. Mogliśmy przypuszczać, że opóźnienia wynikały z tego, że Włosi targani byli przez niepewność, no bo w końcu kot o zdrowych zmysłach chciałbym kontraktować Bakayoko. Okazało się jednak, że oni, choć szczerze mówiąc, bardzo mnie to nie dziwi, biorąc pod uwagę transfery Rossonerich z zeszłego lata. No chyba, że Mediolańczyków uznamy za tych posiadających niezdrowe zmysły, wtedy tę decyzję będzie dużo łatwiej wytłumaczyć. To jednak nie mnie oceniać, potrzebny będzie psycholog, ja mogę tylko napisać o transferze.
Oficjalne potwierdzenie tego wzmocnienia, choć nie wiem czy mogę do końca rozpatrywać tę transakcję w takiej kategorii, miało miejsce dzisiaj. Milan zapłaci Chelsea 5 milionów euro za możliwość rocznego wypożyczenia Francuza. Ponadto Rossoneri dogadali się, że za rok będą mogli go wykupić. Warunkiem jest uiszczenie umówionej kwoty 35 milionów euro. Jeśli Włosi się nie rozmyślą, co w znacznej mierze będzie zależało od samego zawodnika, Chelsea dostanie za niego łącznie 40 baniek. To około 5 milionów mniej, niż w niego zainwestowali, co i tak należy uznać za sukces.
Bakayoko zaliczył bowiem tak marny sezon, że większość klubów nie zapłaciłaby za niego więcej niż 20 baniek. Stąd też ogromne zdziwienie, że Rossoneri zgodzili się na aż tak wysoką kwotę wykupu. Chyba, że zrobili to tylko dla świętego spokoju, z tyłu głowy wiedząc, że po sezonie i tak go oddadzą. Jeśli tak, to postąpili bardzo mądrze. Nie wydaje mi się bowiem, by pomocnik był w stanie zagrać w nadchodzących rozgrywkach tak znakomicie, jak miało to miejsce w barwach AS Monaco przed ponad rokiem. Mediolan nie jest najlepszym miejscem na odbudowywanie piłkarskich karier, bo raczej specjalizuje się w ich niszczeniu. W kwestii Bakayoko nic nie powinno ulec zmianie i wydaje mi się, że Gattuso tylko bardziej przez niego posiwieje. W twarz mu raczej już nie da, bo może nie doskoczyć.