Tottenham spróbuje przeprowadzić jakiś transfer
Tottenham Hotspur już stał się memem. Wszystko to za sprawą ich niezwykle pasywnej postawy na rynku transferowym. Koguty do końca okienka nie sprowadziły bowiem nikogo, nawet jakiegoś tam śmiesznego piłkarzyka za darmo. Nic, null, zero. Kadry nie wzmocnił nikt, co w obecnych czasach jest prawdziwą rzadkością. Nie ma się więc co dziwić, że Tottenham stał się obiektem kpin, tym bardziej po tym, jak usłyszeliśmy tłumaczenie Pochettino, który brak transferów uzasadniał Brexitem. Mogliśmy zacząć przypuszczać, że Koguty kompletnie zapomniały, jak przeprowadza się transakcje z innymi zespołami, ale wiele wskazuje na to, że dobrze o tym pamiętają. Dochodzą nas bowiem słuchy, że Koguty faktycznie zamierzają przeprowadzić jakiś transfer.
Jak podaje Daily Mirror, Tottenham zawiesił swoje oko na Kieranie Tierneyu. Lewy obrońca Celticu jest jednym z najbardziej perspektywicznych piłkarzy na tej pozycji w Europie. Tego lata walczył o niego Manchester United, ale Czerwone Diabły ostatecznie uznały, że defensor po tamtej stronie obrony jest ich niepotrzebny. Tierney był wówczas wyceniany nawet na 25 milionów funtów. Teraz zgłasza się po niego Tottenham, który oczywiście będzie mógł go sprowadzić dopiero zimą, ale jeśli negocjacje zacznie odpowiednio wcześnie, to może w tamtym okienku uda się kogoś pozyskać.
Jak donosi Daily Mirror, Tottenham oferuje za Szkota znacznie mniej, niż miało za niego zapłacić United. Podobno Koguty liczą, że Celtic łatwiej go sprzeda, ponieważ nie zakwalifikował się do Ligi Mistrzów. Tierney mógłby więc kosztować nawet 10 milionów funtów, co jest niewielką sumką, nawet w obliczu Brexitu i ogromnych kosztów budowy nowego stadionu. Coś jednak nie chce mi się do końca wierzyć, że The Bhoys puszczą go za tak mało.
Samemu Tottenhamowi bardzo na tym zależy, ponieważ z klubem najprawdopodobniej pożegna się Danny Rose, a przydałby się ktoś na jego miejsce. Podstawowym obrońcą i tak będzie pewnie Davies, ale niewykluczone, że Tierney po jakimś czasie wskoczyłby na jego miejsce. Szkot jest przecież jeszcze młody i ma sporo czasu, by się uczyć i rozwijać, a gdzie lepiej to robić, niż pod okiem Mauricio Pochettino. Argentyńczyk może nie jest finansistą, ale na szkoleniu piłkarzy się zna.