Komu Chelsea, komu?
Kiedy Roman Abramowicz przychodził do Chelsea w 2003 roku, The Blues byli zespołem, który jedynie aspirował do ścisłej czołówki Premier League, a nie się w niej znajdował. Londyńczycy posiadali porządnych piłkarzy, ale nie byli to zawodnicy, którzy mogliby im zapewnić sukcesy i rokroczną Ligę Mistrzów. Pieniądze, które wniósł ze sobą Abramowicz już mogły to zrobić i dokładnie to uczyniły. Przyniosły Londyńczykom dwa Mistrzostwa Anglii z rzędu, a potem kolejne trofea, w tym nawet Ligę Mistrzów. Choć kibice Chelsea lubili o tym fakcie milczeć, wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że nie byłoby tych trofeów bez Rosjanina. Pytanie tylko, czy będą również po nim, bo dochodzą do nas informacje, jakoby Abramowicz nosił się z zamiarem sprzedania swojego londyńskiego dziecka.
The Times donosi, że Rosjanin podjął już decyzję i będzie starał się on sprzedać swój zespół w najbliższym czasie. Powodów jest podobno kilka, a ich nawarstwienie sprawiło, że Abramowicz musiał podjąć właśnie taką decyzję. Problemem, który pojawił się najbardziej niedawno jest unieważnienie jego wizy. Abramowicz stracił ją i w Wielkiej Brytanii może przebywać tylko dzięki izraelskiemu obywatelstwu, ale nie może już prowadzić tam działalności. Ponadto, Abramowicz uznał za osobista porażkę fakt, że nie udało mu się zbudować dla Chelsea nowego stadionu, ale powodów takiego stanu rzeczy było więcej, gdyż nie chodziło tylko o pieniądze. Tych zawsze bowiem było mnóstwo, ale chyba nawet Rosjanin uznał już, że przewalił na klub zdecydowanie za dużo. Teraz pora zacząć je znów zarabiać, a nie wyrzucać w błoto, bo tak trzeba nazwać inwestycję w klub piłkarski.
Według The Times cena, którą trzeba będzie zapłacić za Chelsea, wyniesie około 2.5 miliarda funtów. Ponadto popularny dziennik dodaje, że taka suma wcale nie powinna odstraszyć potencjalnych kupców i zapewnia, że takowi się już znaleźli. Głównymi kandydatami jest firma Silver Lake Partners i Sir Jim Ratcliffe. Może też jakaś polska partia się zgłosi. Skoro podobno nakradli tyle pieniędzy, to na coś trzeba je wydać, nie?