Oko na Polaka #18 - Proszę zanotować! Bednarek i Fabiański z czystymi kontami!
Ku mojemu niezadowoleniu, obóz Polaków w Premier League nie może się pochwalić tak dużą liczebnością jak we włoskiej Serie A. Liczba trzech naszych reprezentantów w angielskiej elicie wygląda dość mizernie przy szesnastu piłkarzach znad Wisły na Półwyspie Apenińskim. Tym mocniej boli fakt, że z tych trzech na zmęczenie z powodu regularnych występów może narzekać tyko jeden. Łukasz Fabiański od razu po transferze do West Hamu United otrzymał bluzę bramkarską z numerem pierwszym i nie zamierza wpuszczać między słupki nikogo innego. W ten weekend na angielskich boiskach mogliśmy oglądać (lecz nie w pełnym wymiarze czasowym) naszego Świętego stopera – Jana Bednarka!
Młody polski obrońca otrzymał szansę występu przeciwko wiceliderowi tabeli – Liverpoolowi. Janek pojawił się na placu gry w drugiej części spotkania, gdy wynik meczu był już rozstrzygnięty na niekorzyść jego drużyny. Mohamed Salah, Joel Matip, a także…Wesley Hoedt już przed przerwą zadbali o to, by 3 punkty zostały na Anfield.
Bednarek wchodząc na boisko w 55. minucie, zmienił Matta Targetta. Po pojawieniu się dodatkowego stopera, Mark Hughes przeszedł na formację z trzema obrońcami, chcąc uniknąć porażki w większych rozmiarach. Janek nie miał do roboty jednak zbyt wiele. The Reds po zmianie stron skupiali się głównie na wymianie podań i dowiezieniu wyniku do końca, bez poniesienia żadnych strat. Zatem, czyste konto jest? Jest i proszę mnie tu nie posądzać o żaden clickbait w tytule.
Trzeba przyznać, że defensor Southampton gdy już debiutuje w sezonie, to nie z ogórkami. W poprzedniej kampanii po raz pierwszy na boisko w spotkaniu ligowym wybiegł przeciwko Chelsea. Prezentując się z dobrej strony zagwarantował sobie wtedy miejsce w składzie do końca sezonu, a także tytuł piłkarza maja w klubie z St. Mary’s Stadium. Miejmy nadzieję, że ponad półgodzinny epizod w starciu z podopiecznymi Jurgena Kloppa będzie dobrym omenem na nadchodzące tygodnie.
[Zobacz też: Spałem na stadionie. Jak to jest 4. liga, to nie mam pytań...]
Bramki w spotkaniu z innym angielskim gigantem nie dał sobie wbić także Łukasz Fabiański. Oczywiście w przeciwieństwie do Bednarka, nasz golkiper rozpoczął spotkanie z przewodzącą całej stawce Chelsea od pierwszej minuty. Były bramkarz Swansea nie ma szczęścia do swoich partnerów z linii defensywy. Podczas przygody na Liberty Stadium musiał użerać się z takimi tuzami jak Alfie Mawson, czy Mike van der Hoorn. W Londynie w ich role nie bez „sukcesów” wcielają się Fabian Balbuena oraz Issa Diop. Lecz w starciu z ekipą Maurizio Sarriego duet środkowych obrońców Młotów wyglądał nadspodziewanie dobrze. Śmiem twierdzić, że zagrali oni najlepsze jak dotąd spotkanie w sezonie – no bo jak inaczej nazwać mecz, w którym udaje się zastopować Edena Hazarda?
Dzięki dobrej postawie linii defensywnej praca Fabiana ograniczała się głównie do pewnego wyłapywania dośrodkowań, po których długim wznowieniem próbował rozpoczynać akcje ofensywne swojego zespołu. Interwencje po strzałach zawodników stołecznego klubu nie sprawiały mu większych trudności. Zaskoczyć Łukasza z dystansu bezskutecznie próbowali m. in. Antonio Rudiger oraz David Luiz.
Serca polskich kibiców mogły zacząć bić nieco mocniej po sytuacji z Alvaro Moratą. Hiszpan próbując wykończyć sytuacyjną piłkę trafił Fabiana prosto w głowę. Na szczęście uderzenie nie było na tyle mocne i Łukasz po szybkiej interwencji sztabu medycznego mógł bez problemów kontynuować dalszą grę. Do końca meczu pewnie wyłapał kolejne wrzutki, a po końcowym gwizdku mógł świętować pierwszy clean sheet w bieżących rozgrywkach.
Mamy więc po tym tygodniu powody do radości. Fabian zakończył mecz z zerem z tyłu, a kolejne cenne minuty zebrał Bednarek. Pełnią szczęścia byłby występ Artura Boruca, lecz Asmir Begović nie daje się wpuścić do bramki Bournemouth. Kto wie, może Eddie Howe po laniu od Burnley zdecyduje się na roszadę na pozycji bramkarza i również Króla Artura ujrzymy w innym miejscu niż ławka rezerwowych? Czy tak będzie, przekonacie się, czytając kolejne części „Oka na Polaka”. Do zobaczenia!