Grealish uwiązany, ale czy na pewno?
Tottenham dokonał tego lata tyle transferów, ile Brazylijczycy wygrali setów w meczu z Polakami w trakcie Finału Mistrzostw Świata w siatkówce. Nie oznacza to jednak, że Koguty wcale nie próbowały dokonać wzmocnień. Głównym celem Londyńczyków było zasilenie linii pomocy. Na celowniku Tottenhamu było wielu takich zawodników, ale najpoważniej z przenosinami na ich stadion łączono Jacka Grealisha, który ostatecznie nie zamienił Villa Parka na żaden inny stadion i jeszcze przez jakiś czas tego nie zrobi.
Anglik reprezentuje barwy Aston Villi i jest jednym z większych talentów biegających po boiskach Championship. Na jego umiejętnościach poznano się już kilka lat temu, kiedy ten był jeszcze nastolatkiem, ale Grealish nie zawsze był w stanie pokazać je na boisku. Kiedy dojrzał, stało się wiadome, że mamy do czynienia z nie byle jakim grajkiem. Nie możemy się więc dziwić, że czołowe brytyjskie kluby, na przedzie z Kogutami, chciały go pozyskać. The Villians nie chcieli go jednak łatwo puszczać. Latem nie pozwolili na sprzedać pomocnika, a teraz podpisali z nim nowiutki kontrakt z klauzulą wykupu.
Anglik związał się z klubem umową, która obowiązywać będzie do końca czerwca 2023 roku. Dzięki niej zarabiać będzie 50 tysięcy funtów tygodniowo. Najistotniejszą informacja w nim zawartą jest jednak klauzula wykupu. Opiewa ona bowiem na jedyne 30 milionów funtów, które wydają się ceną śmiesznie małą. Młodych, utalentowanych Anglików zwykle się przecenia, nadając im kosmiczne kwoty. Ta suma jest jednak wręcz zbyt mała, choć mogę tak twierdzić, ponieważ przyzwyczaiłem się już do nieludzkich standardów. Niemniej jednak Aston Villa powinna była zapewnić sobie w kontrakcie dużo większe finansowe zabezpieczenie, ponieważ te 30 baniek niedługo okażą się promocją. Kiedy tylko Grealish odpali na cacy, nikt nie będzie się zastanawiał nad słusznością wpłacenia 30 milionów, a The Villians nie będą nawet w stanie negocjować tej kwoty. Widocznie zarządcy klubu wagarowali na Podstawach Przedsiębiorczości.