Nasri wróci do Anglii?
Był taki moment, że Samir Nasri był jedną z największych nadziei francuskiej piłki. Ten gość kapitalnie rozwijał się w Marsylii i tylko kwestią czasu był jego transfer do większego klubu. Zgłosił się po niego Arsenal, w którym Francuz momentalnie się odnalazł i zaczął wojować całe Premier League. Później trzeba było troszkę przyjudaszować i odejść do Manchesteru City. Nasri był jednym z wielu piłkarzy, którzy zamienili tamtego czasu Arsenal na Obywateli. Trudno mu się w sumie dziwić. W Manchesterze nie miał może tak mocnej pozycji, ale wciąż był kimś. Niestety, jego forma zaczęła spadać, a wraz z nią rola w drużynie. Potem zaczęły się wypożyczenia, a wszystko zwieńczyła afera dopingowa, o której Nasri sam z resztą wspomniał na swoich social mediach. Francuz udał się do kliniki medycyny nowoczesnej, by piękna pani podłączyła go pod kroplówkę w celu uzupełnienia witaminek. Okazało się, że oprócz standardowych substancji, były tam również te, których uczciwy sportowiec powinien unikać. To i wiele innych mniejszych czynników sprawiło, że Nasri jest na tę chwilę bez klubu. Może się to jednak niedługo zmienić.
Daily Mail donosi bowiem, że Francuzem poważnie interesuje się Everton. Dla Marco Silvy to jedyna opcja, by wzmocnić jeszcze zespół i do tego bardzo korzystna finansowo, gdyż Francuz przyszedłby oczywiście za darmo - bo przecież The Toffees nawet jakby chcieli, to nie mają komu za niego zapłacić. Problemem może być pensja. Nasri uważa się za gwiazdę i negocjacje w sprawie jego kontraktu na pewno będą trudne. Jeśli Everton ostatecznie go zakontraktuje, nie ma wątpliwości, że pomocnik dostanie tygodniówkę większą od tej, na którą tak naprawdę zasługuje.
Trzeba się też poważnie zastanowić, czy on jest w ogóle w niebieskiej części Liverpoolu komukolwiek potrzebny. Uważam, że nie. Tak jak wspomniałem, Nasri jest gwiazdeczką i gdyby do tego dołożył jeszcze formę sprzed 4 lat, wszystko byłoby spoko, a taki transfer byłby genialnym posunięciem. Ale w zaistniałej sytuacji Marco Silva wprowadzi do szatni zawodnika, który lubi być toksyczny, a wcale nie musi być przydatny na boisku. Rozumiem, że sprowadzenie go za darmo to super okazja, ale nie z każdej należy korzystać. Nawet Cristiano Ronaldo wie, że niektóre wykorzystane sytuacji potrafią się mścić.