Chelsea odkupi niechcianego kiedyś piłkarza?
Chelsea jest mistrzem w niepoznawaniu się na zawodnikach. Liczba genialnych piłkarzy, których odprawili z kwitkiem, a którzy teraz są w wysokiej formie, a niektórzy nawet są gwiazdami światowego formatu, ciągle rośnie. Latem hitem internetu była fotka przedstawiająca De Bruyne i Lukaku w koszulkach The Blues. Młodzi, ambitni, utalentowani i uśmiechnięci od ucha do ucha chłopcy nie wiedzieli wtedy jeszcze, co się święci. Myśleli pewnie, że będą sięgać po trofea z ekipą ze Stamford Bridge, a tymczasem De Bruyne robił to z zespołem Obywateli, a Lukaku nie robił tego z Czerwonymi Diabłami, bo one nie dały mu na to za bardzo szansy. Mało tego, przecież w Chelsea grał też Mohamed Salah, który nw Stamford Bridge kompletnie się nie sprawdził, a przy drugim swoim podejściu do Premier League kompletnie zawojował tę ligę. Jak się okazuje, Chelsea na swoim błędach wcale się nie nauczyła i popełnia je cały czas. Tym razem bez nich skrzydła rozwinął pewien Holender.
Mówię tu oczywiście o Nathanie Ake. Środkowy defensor Bournemouth jest niezwykle istotnym elementem układanki Eddiego Howe'a. Wisienki znajdują się obecnie na niezwykle niespodziewanym dla nich, szóstym miejscy w tabeli. Gdyby nie kapitalna defensywna postawa Holendra, nie byliby tak wysoko. Taka dyspozycja nie mogła przejść niezauważona i Ake momentalnie przyciągnął potencjalnych kupców. W gronie zainteresowanych jest przede wszystkim Manchester United i Tottenham, bo to zespoły, które najbardziej potrzebują nowego stopera. Okazuje się jednak, że chrapkę na piłkarza ma także jego ojciec marnotrawny.
The Telegraph podaje, że to Chelsea ma pierwszeństwo do pozyskania tego zawodnika, gdyż sprzedając go, ubezpieczyła się w odpowiednią klauzulę. Widocznie The Blues nie są aż tacy bezmyślni. Źródło twierdzi więc, że jakiekolwiek decyzje transferowe Holendra będą uzależnione od Chelsea, która może go tak po prostu odkupić. Nie będzie to jednak tani powrót, bo Ake musiałby wtedy kosztować jakieś 40 milionów funtów. To ponad dwa razy więcej, niż kwota, za jaką sprzedawali go Wisienek. Może jeśli teraz tak opróżnią sobie portfel, nauczą się by w przyszłości uważniej przyglądać się własnym młodym zawodnikom.