Di Maria wróci?
Mało kto z was pewnie jeszcze pamięta, ja w sumie też chciałbym już zapomnieć, że Angel Di Maria miał mały epizodzik w Premier League. Kupowano go do Manchesteru United z nadzieją, że pomoże w odbudowie wielkiego zespołu z Old Trafford. Mam dobrze wyryte w pamięci jego zdjęcie z prezentacji w klubie, na którym miał ten swój wielki uśmiech. Wtedy nikt jeszcze nie przewidywał tragedii, a wszyscy liczyliśmy, że Argentyńczyk faktycznie odmieni losy Czerwonych Diabłów. Jakby to powiedzieć, nie do końca tak było. Di Maria strzelił w zasadzie jedną, pamiętną bramkę w meczu Leicester, który notabene i tak Manchester United przegrał. Ostatecznie Argentyńczyk uciekł tak szybko, jak tylko mógł z Old Trafford i osiedlił się w Paryżu, gdzie życie było dla niego lepsze. Jak się jednak okazuje, może on wrócić na Wyspy.
Zatęsknił? Manchester United uznał, że tym razem współpraca z Argentyńczykiem się uda? Nie wiadomo. A jak nie wiadomo, o co chodzi, to jasne jest, że chodzi o pieniądze. Di Marii wygasa kontrakt wraz z końcem czerwca i Paryżanie nie zamierzają go z nim przedłużać. Argentyńczyk pewnie odszedłby chętnie gdziekolwiek indziej, ale problem w tym, że ma ogromne wymagania finansowe. Daily Mirror twierdzi, że będzie on chciał zarabiać około 200 tysięcy funtów tygodniowo, a zarobki takiego rzędu są mu w stanie zagwarantować w Europie tylko kluby z Premier League. Oczywiście podałby też Real i Barcelona, ale te dwa zespoły widocznie nie są zainteresowane.
Brakuje informacji naprowadzających nas na jakikolwiek klub w lidze angielskiej. Wykluczyłbym jednak powrót do Manchesteru United, gdyż Di Maria odchodził z ekipy Czerwonych Diabłów w dosyć napiętych stosunkach z całą drużyną. Nie ma tam po co wracać. W grę wchodzą za to wszystkie inne zespoły z czołowej szóstki, ale nie zamierzam strzelać, który jest najbardziej prawdopodobny, gdyż byłoby to równorzędne z losowaniem totolotka. Osobiście uważam, że Di Maria będzie jeszcze mocno kuszony przez kluby z Chin, które przecież z łatwością zapłacą mu tyle, ile chce. Przekonamy się więc, czy priorytetem dla niego są pieniążki, czy jednak sportowe ambicje.