Co się dzieje z tym Arsenalem? Po meczu Arsenal vs Wolverhampton
Dobry wieczór. Obiecuję, to już ostatni dziś tekst ode mnie. Delikatnie mówiąc – nie mam dziś dobrego dnia. Inter, któremu kibicuję, przegrywa, a w zasadzie kompromituje się na wyjeździe z Atalantą, Sampdoria, do której również mam sporo sympatii dostaje 4:1 od Romy, a teraz… no właśnie, przejdźmy do tego, co teraz.
Jakkolwiek byśmy nie zaczęli, na pewno zaczniemy lepiej od Arsenalu, który już w 13. minucie stracił bramkę na własnym stadionie. Na listę strzelców w ekipie Wolverhampton po raz drugi w tym sezonie wpisał się Ivan Cavaleiro. Arsenal wziął się więc do BŁYSKAWICZNEGO odrabiania strat, co udało się… 4 minuty przed końcem spotkania. To nieźle.
Jak wiadomo – 4 minuty + czas doliczony (swoją drogą doliczenie w tym meczu zaledwie 5 minut podczas gdy 5 minut to na murawie chwilę wcześniej leżał Doherty jest pieprzoną kpiną) to raczej mało czasu na to, by strzelić bramkę dającą zwycięstwo. Można też zagrać jak Arsenal i zamiast prokurować sytuacje bramkowe dla siebie prokurować je… dla rywala. Dokładnie tak – ci, którzy spodziewali się, że w końcówce będziemy oglądać prawdziwe bombardowanie bramki Ruiego Patricio, sporo się przeliczyli. To Wolverhampton miało 2 sytuacje, które spokojnie mogły się zakończyć bramką. Najpierw niebywały pokaz szybkości, techniki i… dzbanizmu dał Adam Traore – bez problemu wyprzedził Roba Holdinga, następnie ograł go jak dziecko, po czym… uderzył prosto w wychodzącego z bramki Bernda Leno. Serio, kopnął prosto w niego. Chwilę później jednak się zrehabilitował – opanował trudną piłkę na prawym skrzydle i wyłożył ją przed pole karne do Rubena Nevesa. Ten posłał fenomenalny pocisk na bramkę „Kanonierów”, jednak minimalnie się pomylił i futbolówka wylądował na poprzeczce, po czym wyszła w pole.
Do końca meczu ani wynik nie uległ już zmianie, ani nie wydarzyło się nic, co chociaż mogłoby do tego doprowadzić. Tym samym Arsenal przedłuża swoją passę meczów bez porażki do 15, a passę meczów bez zwycięstwa do 4. Przez to spadł już na 5. miejsce w tabeli, a 4. Tottenham odjechał już na 3 oczka. Wolverhampton zaś po Manchesterze City i Manchesterze United urywa punkty kolejnemu wielkiemu rywalowi. Co prawda podopieczni Nuno Espirito Santo są na 11. miejscu, ale tracą zaledwie 4 punkty do 6. w tabeli Bournemouth, które wczoraj dość niespodziewanie przegrało z Newcastle.
Arsenal 1:1 Wolverhampton (86’ Henrikh Mkhitaryan, 13’ Ivan Cavaleiro)
Składy:
Arsenal (1-4-2-3-1): Bernd Leno - Hector Bellerin, Rob Holding, Shkodran Mustafi, Sead Kolasinac - Lucas Torreira, Granit Xhaka - Alex Iwobi, Mesut Özil (C), Pierre-Emerick Aubameyang - Alexandre Lacazette
Wolverhampton (1-3-4-3): Rui Patricio - Ryan Bennett, Conor Coady (C), Willy Boly - Matt Doherty, Joao Moutinho, Ruben Neves, Jonny Castro - Helder Costa, Ivan Cavaleiro, Raul Jimenez