Kiedy pizza za czyste konto może nie wystarczyć...
Jednym z powodów historycznego mistrzostwa Leicester City była solidna gra „Lisów” w defensywie. Należy jednak pamiętać, że nie od początku legendarnej kampanii zespół prowadzony wtedy przez Claudio Ranieriego był nie do przejścia. Leicester wygrywał, tracąc jednak przy tym sporo bramek. Wtedy to włoski szkoleniowiec wymyślił fantastyczny sposób motywacyjny, jakim jest…pizza. Trener obiecał swoim zawodnikom, że jeśli uda im się zachować czyste konto, zabierze całą drużynę i postawi każdemu ten jakże popularny i lubiany specjał z Półwysku Apenińskiego. Koniec końców okazało się to strzałem w dziesiątkę.
Ranieri wczoraj otworzył nowy trenerski rozdział w swojej karierze, zastępując na stanowisku pierwszego trenera Fulham Slavisę Jokanovicia. Zespół za kadencji Serba awansował do Premier League, lecz nie poczyna sobie w niej zbyt dobrze. Ba, zajmuje w niej ostatnie miejsce, a przecież podczas letniego okienka na Craven Cottage nie wiało nudą. Drużynę zasilili m. in. Andre Schurrle, Jean-Michael Seri, Luciano Vietto, Aleksandar Mitrović, a także…Calum Chambers i Alfie Mawson.
Dwaj ostatni panowie są w dużej mierze odpowiedzialni za liczbę straconych bramek przez Fulham. Liczba ta wynosi aż 31(!) i jest to najgorszy wynik w lidze. Wczoraj, po podaniu informacji o zatrudnieniu Ranieriego napisałem na swoim profilu na Twitterze: „Obawiam się, że ze środkiem obrony Mawson-Chambers nawet dwie duże pizze pepperoni, z podwójnym serem, na głowę nie będą gwarantem czystych kont.” Czytając dzisiejsze doniesienia angielskich mediów mogę powiedzieć, że się nie pomyliłem.
Jak podaje „talkSPORT”, Ranieri chcąc załatać ogromne dziury w defensywie, chciałby sprowadzić do stołecznego klubu środkowego obrońcę Liverpoolu, Joela Matipa. Kameruńczyk w tym sezonie w ekipie „The Reds” jest jedynie rezerwowym, ostatnio rozegrał tylko malutki epizod w spotkaniu z Arsenalem wchodząc w końcówce, będąc wykorzystanym jako zmiana taktyczna na zabranie czasu. O wygraniu rywalizacji z Virgilem Van Dijkiem nie ma nawet co marzyć, to od Holendra Jurgen Klopp zaczyna ustawianie formacji obronnej. Natomiast Matip musi ustępować miejsca w składzie również młodziutkiemu Joe Gomezowi. Anglik zajął miejsce na środku obrony i nie zamierza go wcale oddawać.
Będąc na miejscu Matipa, nie zastanawiałbym się ani chwili. W Liverpoolu wszystko funkcjonuje jak należy i niewiele wskazuje na to, by ten stan rzeczy miał się zmienić. W Fulham, wobec mierności, żeby nie powiedzieć dramatycznej słabości, grających tam środkowych obrońców miałby gwarantowane miejsce w składzie. Po cichu liczę, że tegoroczny beniaminek zakontraktuje Kameruńczyka, bo ten na pewno będzie wzmocnieniem. Czy będzie lekiem na całe zło, jakie dzieje się z ich obroną? Nie wiem, lecz bardzo bym tego chciał – projekt pt: „Fulham w Premier League” mi się podoba i nie chciałbym, aby skończył się jeszcze szybciej niż się zaczął.
[Zobacz też: Dzbanbele i Dzbanurinho walczą o tytuł dzban tygodnia]