Valencia mówi, jak jest
Kryzys w Manchesterze United chyba powoli dobiega końca, bo coraz rzadziej słychać o tym, by zawodnicy konfliktowali się z Jose Mourinho. Inną sprawą jest oczywiście wojna Alexisa Sancheza przeciwko całej reszcie drużyny, ale o tym pisałem już niedawno i za niedługo pewnie znów o tym wspomnę, gdy przysłowiowa pałka się przegnie i Chilijczyk opuści Old Trafford. Jeśli jednak chodzi o konflikty z menedżerem, to na tę chwilę możemy już mówić tylko o jednym.
Niestety dosyć poważny, bo w końcu jest to kosa pomiędzy szkoleniowcem, a kapitanem zespołu. No, przynajmniej facetem, który do niedawna pełnił jeszcze tę rolę. Antonio Valencia miał pokłócić się z Mourinho po tym, jak ktoś wyczaił, że Ekwadorczyk polubił w social mediach post o zwolnieniu Portugalczyka. Obrońca oczywiście twierdził, że to przez przypadek, ale Mourinho nie zamierzał słuchać jego wytłumaczeń. Powoli odsuwał go od składu, co miało się zbiec w czasie z domniemaną kontuzją Ekwadorczyka. Całą sprawa była oczywiście bardzo podejrzana i łudząco przypominała tę dotyczącą Davida Luiza i Antonio Conte. Zawodnik podpada menedżerowi i chwilę później dostaje kontuzji? No kto w to uwierzy? Wiadomo przecież, że wiadomość o urazie jest podawana prasie tylko po to, by nie robić zamieszania wokół drużyny. Podejrzewaliśmy, a ja to w zasadzie byłem przekonany, że w przypadku Valencii jest identycznie.
Teraz potwierdził to sam piłkarz, który powiedział "The Times", że jest zdrowy. W końcu zagrał w ostatnim spotkaniu reprezentacji. Stwierdził też, że brak występów w klubie to bardziej taktyczna decyzja trenera, niż troska o jego zdrowie. Dobrze, że postawił kawę na ławę i wyjaśnił sprawę, ale obawiam się, że tym samym przekreślił swoje szansę na powrót do zespołu. Gdyby pokornie trenował, Mourinho po jakimś czasie by przeszło, a obrońca wróciłby do gry. Tego, że Valencia strzelił szpagat w prasie już mu Portugalczyk nie wybaczy. Możemy więc spodziewać się, że w styczniu Ekwadorczyk opuści Old Trafford, o ile menedżer nie zrobi tego przed nim. Ja poproszę drugą opcję