Manchester City przykręca kurek na zimę
Kiedy ktoś zapyta Was o klub, który Waszym zdaniem wydaje największe sumy na transfery, przez myśl przejdą Wam prawdopodobnie 2 marki - PSG i Manchester City. Rzeczywiście, napędzani petrodolarami giganci nie należą do skąpych przedsiębiorstw. Jednak w niebieskiej części Manchesteru na chwilę powiedzieli "stop".
Chodzi o pozyskiwanie nowych zawodników w trakcie nadchodzącego zimowego okienka. Pep Guardiola zapytany, czy Manchester City planuje dokonać jakichś transferów w styczniu, odparł: W zimie nie wydamy nic na transfery. Jestem bardzo zadowolony ze składu, który posiadam. Kiedy robiliśmy transfery w lecie, założyliśmy, że w styczniu nie będziemy dokonywać żadnych wzmocnień, chyba że będziemy mieć ciężką sytuację kadrową. Jednak tak się nie stało, uważam, że mamy wystarczająco silną drużynę, aby walczyć o trofea. Ufam wszystkim moim zawodnikom."
Czy taka deklaracja może dziwić? Raczej nie. Niby przyzwyczailiśmy się do tego, że "The Citizens" bez względu na okoliczności wydają astronomiczne sumy na transfery, ale teraz naprawdę nie ma potrzeby na jakiekolwiek wzmacnianie składu. Guardiola w zasadzie mógłby wystawić 2 równorzędne jedenastki, które bez większego wysiłku zajęłyby miejsce w TOP 4 Premier League. Wydawanie pieniędzy tylko dla samego wydawania nie ma za bardzo sensu i włodarze klubu z Etihad Stadium zdają się tę prawidłowość rozumieć (przynajmniej częściowo).
No i nie możemy zapominać o aspekcie pozasportowym, a mianowicie "Financial Fair Play". Wiemy, jaką burzę rozpętał ostatnio "Der Spiegel" informując, że część klubów łamie przepisy ustalone przez UEFA. Sztandarowym przykładem omijania prawa miał być właśnie klub z niebieskiej części Manchesteru. Prawdopodobnie chcąc trochę uspokoić atmosferę, jaka wytworzyła się po "Football Leaks", klub chwilowo wstrzyma się z nadmiernym wydawaniem pieniędzy. Czy na długo? Znając szejków - góra do lata, ale na pewno zdają sobie sprawę z tego, że negatywny szum wokół klubu nikomu nie służy i jeśli nie ma palącej potrzeby na dokonywanie nowych wzmocnień, to nie ma sensu narażać się na ostrzał opinii publicznej.