W Manchesterze go nie chcą, a w Londynie przygarną
W zespole Czerwonych Diabłów trudno obecnie wyróżnić piłkarza, który grałby dobrze w piłkę, a nie nazywa się przy tym Anthony Martial. Cała reszta składu jest mdła i nijaka. Nie oznacza to jednak, że wszyscy pozapominali jak kopie się futbolówkę. Wciąż mają swój potencjał i talent, ale te są jednak gdzieś głęboko zakopane. Piłkarzem, który pomimo najszczerszych chęci nie może nam pokazać pełni swoich umiejętności jest na przykład Andreas Pereira.
Brazylijczyk ma za sobą wyśmienity sezon w barwach Valencii. W zespole Nietoperzy grał na wypożyczeniu i był jednym z powodów, dzięki któremu grają one w tym roku w Lidze Mistrzów. Tamte wybitne występy oczywiście nie przeszły niezauważone, dlatego tym razem Jose Mourinho zdecydował się go nie wypożyczać. Brazylijczyk miał być istotnym elementem układanki Portugalczyka. Na początku sezonu faktycznie mogliśmy wierzyć, że tak będzie. Pereira szybko zaczął jednak spuszczać z tonu, przez co Mourinho nie mógł go wystawiać. Pewność siebie Andreasa musiała od tamtego czasu spaść niemalże do zera, bo do tej pory nie potrafi zasłużyć sobie na grę. Ta sytuacja zaczyna go już mocno frustrować.
Kilka dni temu pojawiła się plotka, według której Pereira sam miał przyznać, że chce odejść z Manchesteru United, bo najwyraźniej nie może się tu odnaleźć, a nie chce grzać ławy. Ta informacja rozochociła pewne kluby, które już ostrzą sobie ząbki na Brazylijczyka. "Daily Mirror" podaje, że chrapkę na Pereirę mają mieć zarówno Arsenal, jak i Chelsea. Czy Brazylijczyk odnalazłby się w którymś z tych zespołów? Trudno powiedzieć, w Valencii pokazał, że jest piłkarzem o dużym potencjale, ale może najzwyczajniej w świecie spefycika Premier League nie pozwala mu rozwinąć skrzydeł na Wyspach
Manchester United nie powinien jednak patrzeć na to, komu sprzedaje, tylko po prostu pozbyć się tego piłkarza. W tym zespole już nic z niego nie będzie, więc lepiej cokolwiek na nim zarobić i pozwolić rozwinąć skrzydła gdziekolwiek indziej, niż tylko się irytować i wstrzymywać progres zawodnika. Ten toksyczny związek trzeba zakończyć.