Oficjalnie: Mark Hughes zwolniony
No i stało się. Faworyt brytyjskich bukmacherów do zwolnienia, wreszcie pozwolił im się wypłacić. Od początku sezonu bowiem Mark Hughes był żelaznym faworytem do pożegnania się ze swoją posadą jako jeden z pierwszych. W zasadzie trudno się dziwić. Southampton okupuje okolice strefy spadkowej od samego początku, a ostatnio zaczyna się tam nawet zadomawiać. Taki stan rzeczy nie mógł pasować nikomu na St. Mary's Stadium, dlatego zdecydowanie się na tak drastyczny krok, jak jest po prostu rozwiązanie kontraktu z Markiem Hughesem.
Dziś w oficjalnym oświadczeniu poinformowało nas o tym biuro prasowe klubu. Na oficjalnej stronie klubu możemy przeczytać, co Southampton ma do powiedzenia w tej sprawie. Od razu uprzedzam, że nic ciekawego, nie należy spodziewać się, żadnych dramatów, a jest to po prostu standardowa informacyjna notka ociekająca niepotrzebną kurtuazją. Klub oczywiście dziękuję Hughesowi za cały wysiłek włożony w pracę z zespołem, ale ktoś kto to pisał, zapomniał dodać innego oklepanego już frazesu, czyli: "Życzymy powodzenia w dalszych wyzwaniach." Może Święci nie są jednak tacy mili i po prostu Hughesowi tego nie życzą?
Kto może go zastąpić? Na ten moment zespół przejmie Kelvin Davis, który do tej pory pełni rolę asystenta pierwszego zespołu. Jest on jednak tylko opcją tymczasową i dopóki nie osiągnie jakichś spektakularnych wyników, raczej się to nie zmieni. Faworyci do objęcia tej posady są ci sami, co zawsze, kiedy jest zwalniany menedżer ze średniego angielskiego zespołu. Bez pracy są Sam Allardcye i David Moyes. To prawdopodobnie między nimi rozstrzygnie się kwestia prowadzenia Świętych, no chyba, że klub pokusi się o zagranicznego menedżera.
Dla nas Polaków to dobra wiadomość. Hughes kompletnie dyskryminował Jana Bednarka, nie dając mu żadnych szans. Stoper często nie siadał nawet na ławce, pomimo tego, że grający obrońcy byli fatalni. Nowy menedżer da Polakowi czystą kartę i niewykluczone, że też trochę czasu na boisku. Oby tylko Bednarek był w stanie ją wykorzystać, bo następnego menedżera nie dostanie za kolejne dwa tygodnie.