Wszyscy chcą Rubena Loftusa-Cheeka
Maurizio Sarri nie należy może do ludzi, którzy potrafią ukręcić z gówna bat, ale mały pejcz już jak najbardziej tak. Kiedy przyszedł do Chelsea, wydawało się, że odstawi od składu tych samych piłkarzy, z których zrezygnował Conte. Tymczasem Sarri pokazał, że można nimi grać, a nawet zrobić istotnymi elementami zespołu. Tak oto powstał wspaniały Ross Barkley, który nagle zaczął robić niezłe zamieszanie w środkowej linii. W jego ślady, choć na razie nieco mniejszymi kroczkami idzie też Ruben Loftus - Cheek.
Anglik bardzo długo nie mógł przebić się do pierwszego zespołu Chelsea, choć kręcił się wokół niego już od dobrych 4 lat. Wypożyczono go nawet do Crystal Palace, w którym prezentował się przyzwoicie, ale nie jakoś znowu wyśmienicie. Mogliśmy więc przypuszczać, że w tym sezonie również zostanie odesłany do jakiegoś ligowego średniaka, a jak nie tam, to do Vitesse. Sarri zdecydował się jednak na pozostawienie go w kadrze i jak się okazało, podjął kapitalną decyzję. Loftus - Cheek jest co prawda typowym rezerwowym, wchodzącym na końcówki spotkań albo substytutem tych lepszych piłkarzy w mniej istotnych meczach, ale gdy się już pojawia, robi istotną różnicę. W zaledwie 9 meczach w tym sezonie ma na koncie już 5 bramek, a przecież nie jest nawet napastnikiem.
Trudno więc dziwić się, że taka dyspozycja przyciągnęła potencjalnych kupców. Tych, jak twierdzi "Daily Mirror" jest co nie miara. O Anglika ma się bić połowa środka tabeli Premier League. W szranki stanąć mają chociażby West Ham czy Newcastle, ale mówi się też o powrocie do Crystal Palace. Najciekawsze jest jednak to, że zainteresowało się nim również Schalke. Ostatnio transfery młodych Anglików do Niemiec są popularne, głównie za sprawą Jadona Sancho. Nie wydaje mi się jednak, by Loftus - Cheek poszedł tą drogą, nawet jeśli będą mu wmawiać, że o nim będzie równie głośno, co o młodym skrzydłowym.
Co więc powinien zrobić Anglik? Nic. Po prostu się nie ruszać i nie odzywać. Jest co prawda rezerwowym, ale wartościowym i ma szansę na grę. Jego zespół liczy się w Anglii i pewnie pokusi się o wysokie miejsce w Lidze Europy. Nie ma potrzeby z tego rezygnować, tym bardziej, ze Maurizo Sarri obdarzył go sporym zaufaniem. Ja osobiście bałbym się o swoje życie, gdybym miał się Włochowi narazić.