Kto dostanie Newcastle pod choinkę?
Listy o Świętego Mikołaja już napisane? Jak nie, to nie liczcie, że cokolwiek dostaniecie. I nawet nie próbujcie wmawiać mi, typowi, który ma 22 lata, że Święty Mikołaj nie istnieje. Gdyby tak było, nie dostawałbym regularnie kilku dodatkowych kilogramów pod choinkę, a jakoś co roku się one pojawiają. Kłamać to sobie możecie rodziców o ocenach, a nie mnie. Jeśli jednak jesteście z tych, co w Świętego Mikołaja wierzą, to pewnie macie jakieś oczekiwania względem niego. Inni na świecie też mają. Niektórzy dostaną samochodzik, inni kilo węgla, a jeszcze inni na przykład klub piłkarski.
O co chodzi? Jak podaje BBC wszystko wskazuje bowiem na to, że Mike Ashley, delikatnie mówiąc, niedarzony przez kibiców sympatią właściciel Newcastle United, jest bliski sprzedania klubu. Już od dawna Newcastle jest oficjalnie wystawione do zakupu. Ashleyowi znudziło się prezesowanie drużynie sportowej w Europie, bo jest to zwyczajnie niewdzięczne zadanie. Żeby więc nie wtapiać kolejnych pieniędzy, zamierzał sprzedać klub i chyba wreszcie się to uda. Nie wiadomo na razie tylko, kto będzie kupcem.
Ashley wypowiedział się na łamach BBC i stwierdził, że negocjacje idą w dobrym kierunku i liczy, że wszystko zostanie dogadane jeszcze przed styczniowym okienkiem transferowym, tak by nowy właściciel mógł już dokonać transferów według własnej wizji zespołu. Co ciekawe, chwile później sam zaznacza, że transakcja nie jest realistyczna, a jedynie prawdopodobna. Jak to rozumieć? W jednej wypowiedzi Ashley zaprzecza sam sobie. Tak mogłoby się wydawać, ale wytłumaczenie jest proste. Ashley znany jest z tego, że lubi gadać i prawdopodobnie zorientował się, że jednak mógł powiedzieć za dużo. Gdyby tylko pozwalały mu na to tajemnice biznesowe, opowiedziałby o wszystkim, co miało miejsce w trakcie spotkania z ewentualnym kupcem.
Warto przypomnieć, że już raz brak manier i jakiejkolwiek ogłady spowodował, że Ashley klubu nie sprzedał. Niemalże 10 lat temu udał się ze swoim wspólnikiem do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie miał dogadać sprzedaż klubu szejkom. Dzień przed rozmowami dramatycznie się jednak znietrzeźwił w barze, spowodował burdę i do negocjacji nawet ostatecznie nie doszło. Dlatego teraz też musimy być bardzo ostrożni i nie być do końca pewni tego, co mówi, bo na następnym spotkaniu Ashley może odwalić coś, co skutecznie odstraszy potencjalnego kupca, a jego uwiąże do Newcastle na kolejne kilka miesięcy. Przynajmniej Święta spędzi w znanym, przytulnym miejscu.