Czerwień spoko, ale brakowało dumnego diabła
Gdy dopada nas nostalgia często wracamy myślami do przeszłości i często zastanawiamy się nad swoimi decyzjami życiowymi. Podobny stan dopadł El Hadji Dioufa. Senegalczyk żałuje transferu do Liverpoolu i tego, że nie trafił do Manchesteru United. Patrząc na fakty - to klub powinien zastanawiać się nad sensem tego przejścia.
Senegalczyk trafił na Anfield jako 21-letni napastnik po dość dobrym sezonie w Lens oraz po fenomenalnych mistrzostwach świata dla jego kraju. Kraj z Afryki odpadł z mundialu po ćwierćfinałowej porażce z Turcją. Bohater naszego artykułu trafił do lepszego klubu tylko ze względu na to, że w tamtym czasie był popyt na jego rodaków. Statystyki w żaden sposób go nie bronią. Zanotował ledwie trzy asysty przez cały turniej, ale po latach odzywa się wybujałe ego Dioufa.
Na antenie francuskiego radia RMC Sport zdradził, jak wyglądało okienko transferowe podczas którego został zawodnikiem "The Reds":
Najbardziej żałuję dołączenia do Liverpoolu. Gdybym miał możliwość ponownego wyboru, wybrałbym Manchester United lub Barcelonę. Oba kluby były mną zainteresowane.
Brzmi jak ględzenie starego, sfrustrowanego dziada, więc przyjrzyjmy się faktom. Przede wszystkim, El Hadji Diouf pełnił rolę napastnika, który... nie strzelał bramek! Przez lata gry w Liverpoolu strzelił zaledwie 3 gole w Premier League. Cały swój dorobek osiągnął w jeden sezon, a warto zauważyć, że przez cały okres występów opuścił zaledwie 21 spotkań.
W sezonie 2002/2003 więcej bramek od Senegalczyka strzelili tacy piłkarze, jak William Gallas (obrońca), Danny Murphy (klubowy kolega Dioufa grający na pozycji środkowego pomocnika), Geremi (kolejny pomocnik), John Arne Riise (boczny obrońca Liverpoolu) czy Marc-Vivien Foé (defensywny pomocnik Manchesteru City).
Czas przyjrzeć się konkurentom w poszczególnych klubach. Zaczniemy od Manchesteru United. Sir Alex Ferguson miał do swojej dyspozycji trio napastników - Ruuda van Nistelrooya, Ole Gunnara Solskjaera oraz Diego Forlana. Holenderski napastnik w tamtym sezonie zdobył koronę króla strzelców, Norweg ciągle był ważnym rezerwowym, a Urugwajczyk chciałby zapomnieć o przygodzie na Old Trafforda i to pomimo strzelenia sześciu goli. Naprawdę sądzicie, że szkocki menadżer miałby cierpliwość do El Hadji Dioufa? No właśnie!
A jak wyglądała sytuacja w "Blaugranie"? W Barcelonie być może Diouf miałby możliwość wchodzić na boisku przynajmniej z ławki rezerwowych, ale pewniakami do gry byli Javier Saviola oraz Patrick Kluivert. Argentyńsko-holenderski duet napastników strzelił 29 goli w sezonie ligowym! Dowód na to, jak bardzo poniosła wyobraźnia El Hadji Dioufa.
Rzeczywistość bardzo mocno zweryfikowała sytuację Dioufa. Sezon 2004/2005 Liverpool kończył z tytułem najlepszej klubowej drużyny w Europie, a Senegalczyk kończył tamten sezon na wypożyczeniu w Boltonie Wanderers. Nie trzeba nic dodawać.
[ZOBACZ TEŻ: Eliminacje #EURO2020 - MAMY AWANS! xD]