Jak kulawy, to do odstrzału
W czasach kiedy wojny były dużo bardziej popularne i nie bito się tylko na wschodzie, panowały bardzo różne style dowodzenia i obchodzenia się ze swoimi żołnierzami. Niektórzy przywódcy nie mieli serca zostawić nawet tych śmiertelnie rannych i ciągnęli ich za sobą, licząc, że ich uzdrowią, a jeśli nie, to chociaż godnie pochowają. Inni bez skrupułów zostawiali poszkodowanych twierdząc, że ci będą ich spowalniać. Dziś porównania kogokolwiek do tamtych dowódców byłyby mocno na wyrost, ale mimo to zdecyduje się na takowe i stwierdzę, że Unai Emery śmiało zaliczałby się do tej drugiej grupy.
Dlaczego tak uważam? Przekonujemy się o tym na przykładzie Danny'ego Welbecka. Anglik doznał strasznej kontuzji kostki, który wyeliminowała go z gry na kilka miesięcy. Co prawda napastnik nie był podstawowym zawodnikiem, ale przydawał się w Lidze Europy, więc jego brak można było odczuć. Należało więc stwierdzić, że był dosyć istotny. Co z takim piłkarzem robi Emery? Zapomina i rozpoczyna poszukiwania zastępcy, tak jakby Welbeck miał już nigdy nie wyzdrowieć. To wydawało się przykre, ale mogliśmy jeszcze takie działanie usprawiedliwiać. Jak podaje "The Times" Emery jest jednak jeszcze bardziej bezwzględny.
Źródło twierdzi bowiem, że Welbeck, kiedy tylko wyzdrowieje, będzie mógł pożegnać się z klubem. Jego umowa wygasa bowiem w czerwcu przyszłego roku, a Kanonierzy nie mają zamiaru jej przedłużać i do rozmów prawdopodobnie nawet nie dojdzie. Oznacza to, że kontuzjowany Welbeck nie może skupić się tylko i wyłącznie na powrocie do zdrowia, bo musi jeszcze mieć na uwadze fakt, że trzeba poszukać nowego pracodawcy. W przerwie od zabiegów i rozciągania trzeba będzie więc wykonywać ważne telefony.
Mało tego, Anglik wcale nie musi mieć łatwego zadania z tym znalezieniem pracodawcy. W końcu nie cieszy się opinią zbyt regularnego zawodnika, a na dodatek będzie po kilkumiesięcznej przerwie. To może skutecznie odstraszyć ewentualnych nabywców jego usług i w zasadzie jedyna rzecz, jaka działa na jego korzyść, to fakt, że dostępny będzie za darmo. Będzie się jednak musiał liczyć z bardzo prawdopodobną obniżką pensji, ponieważ nikt nie zapłaci mu tyle, ile inkasuje w Arsenalu. Niewdzięczny bywa ten los piłkarza, a już w szczególności piłkarza-mema.