Arsenal zainteresowany brazylijskim napastnikiem
Kontuzja Danny'ego Welbecka mocno pokrzyżowała szyki Unaiowi Emery'emu. Szkoleniowiec "Kanonierów" ma obecnie bardzo ograniczone pole manewru przy doborze zawodników ofensywnych. Nic zatem dziwnego, że Bask ma zamiar ruszyć na w styczniu na zakupy. Pisaliśmy już o zainteresowaniu Cengizem Underem, natomiast dzisiaj pojawiła się informacja o kolejnej kandydaturze, również bardzo interesującej.
Mowa tu o Wesley'u Moraesie. Nic Wam nie mówi to nazwisko? Spokojnie, do momentu pisania tego artykułu też nie wiedziałem o nim za wiele. 22-latek jest podstawowym napastnikiem FC Brugge - wicelidera belgijskiej ekstraklasy. Uwagę zwracają jego warunki fizyczne - mierzy 191 centymetrów. A jeśli chodzi o kwestie czysto piłkarskie - statystyki ma naprawdę bardzo dobre. W 15 ligowych meczach strzelił 7 bramek i zaliczył 4 asysty. Do tego dorobku dodajmy 2 bramki przeciwko Monaco w Lidze Mistrzów. Młody, wysoki, bramkostrzelny, potrafiący zaliczyć ostatnie podanie, sprawdzony na poziomie Ligi Mistrzów - brzmi nieźle.Cena też nie powinna być zbyt wygórowana - mimo wszystko mówimy tutaj o lidze belgijskiej, która do bardzo prestiżowych lig nie należy. Arsenal ma zamiast przeznaczyć na ten transfer 15 milionów funtów.
Jest jednak jeden problem, a mianowicie - Arsenal nie jest jedynym klubem zainteresowanym usługami Brazylijczyka. Na Moareasa ząbki ostrzą sobie też Fiorentina i Valencia, więc zarząd Arsenalu musi działać bardzo sprawnie, żeby nie zostać z niczym. Oczywiście, jeśli chodzi o kwestie finansowe, to Arsenal z pewnością stoi na pole position, jednak nie zawsze pieniądze są decydujące. Na pewno 22-latek będzie chciał mieć gwarancję jak najczęstszej gry w podstawowym składzie, a w Arsenalu mając za rywali Lacazette'a czy Aubameyanga może być to trudne do zrealizowania. W Valencii - gdzie drużyna do tej pory zdobyła zawrotną liczbę 11 bramek w lidze, czy w Fiorentinie, gdzie jedynym poważnym konkurentem jest Giovanni Simeone (który prawdopodobnie odejdzie w lecie) regularne występy byłyby o wiele bardziej możliwe. Emery będzie więc musiał jakoś przekonać Brazylijczyka, że pomimo dużej konkurencji, będzie dostawał dużo szans.