Kontuzja Özila jest wynikiem gry w Fortnite'a
Wiele się ostatnio mówi na temat tego, jak profesjonalni piłkarze spędzają swój wolny czas. Są tacy, którzy dodatkowo trenują, jak np. Cristiano Ronaldo, a są tacy, którzy nałogowo grają w gry wideo. Niektórzy nawet streamują od czasu do czasu. Dziś jednak weźmiemy pod lupę przypadek, przy którym trzeba zadać sobie pytanie: co ten gość odpierdala?
Mesut Özil, bo o nim mowa, jest wielkim fanem gier wideo i wiadomo o tym od dawna. Zresztą kto z nas nie lubi sobie czasami popykać w jakieś gierki? Większość moich rówieśników w coś pogrywa, mniej lub bardziej, ale nie kojarzę w tym momencie osób, które by kompletnie w nic nie grały. Fortnite, FIFA, CS, LoL, WoW i wiele innych tytułów. Do wyboru, do koloru. Nasze pokolenie w ten sposób spędza czas i nie ma w tym absolutnie nic dziwnego.
Prawdziwa zabawa zaczyna się dopiero wtedy, kiedy jesteś profesjonalnym piłkarzem i przez nałogowe granie nie możesz wyleczyć kontuzji pleców. Tak, tak, dobrze widzicie. Angielskie media uważają, że właśnie przez to Niemiec nie może dojść do pełnej sprawności. Na stronie Wasted on Fortnite można sprawdzić, jak sama nazwa wskazuje, ile czasu zmarnowało się na grę. W przypadku Özila jest to 5221 meczów. Nie wiem w jaki sposób zagraniczni dziennikarze to wyliczyli, ale wyszło im, że zawodnik Arsenalu spędza przy grze ok. 5 godzin dziennie.
Szczerze mówiąc, ja nie uważam, że to sporo czasu, no ale moje życie zdecydowanie różni się od tego, które prowadzi Niemiec. Nie jestem opłacany w milionach euro, nie muszę się dobrze prowadzić i być profesjonalistą w każdym calu, żeby utrzymywać się na topie. A w przypadku zawodowego piłkarza sprawy mają się nieco inaczej. Nie mam zamiaru nikogo osądzać, bo jak chce grać, to niech sobie gra, to jest jego sprawa i nic mi do tego. Martwić się może jedynie jego klub, który płaci mu pensję i coraz częściej nie ma z niego pożytku.
Bild skonsultował te doniesienia z lekarzem, który stwierdził, że siedzenie przed ekranem po kilka godzin dziennie, może wydłużać czas, który potrzebny jest do wyleczenia urazu. Jeśli faktycznie to ma miejsce, no to Özil troszeczkę przydzbanił. Ale przecież nie każdy musi być cały czas na topie. Hajs się już dawno zgadza, to może nadeszła pora, żeby się wychillować i trochę sobie pogierczyć?
Jaka jest prawda, wie zapewne tylko Niemiec i jego najbliższe otoczenie. Może wcale nie gra po kilka godzin dziennie, a np. robi sobie maraton po 20 godzin raz na 4 dni? Być może kiedyś się dowiemy, z jakiejś biografii, kto miał rację.