Podsumowanie szesnastej kolejki Premier League
Premier League
11-12-2018

Podsumowanie szesnastej kolejki Premier League

-
0
0
+
Udostępnij

Premier League naprawdę nas ostatnio rozpieszcza. Już nawet nie chodzi o to, że ze względu na brak spotkań reprezentacyjnych dostajemy ligę angielską każdego weekendu, ale nawet w środku tygodnia mamy przyjemnością się nią nacieszyć. Oznacza to, że nie zdążyliśmy jeszcze ochłonąć po ostatniej serii spotkań, a już mamy na głowie następną. To jednak dobrze, bo Premier League nigdy za mało, a każdy kto ma czelność mówić inaczej, ma ze sobą problemu i prawdopodobnie bym go nie polubił. Żartuję, jestem z natury bezkonfliktowy, ale zacznij typie oglądać najlepszą ligę świata z radością, dobrze Ci radzę. Dosyć tego rozdwojenia jaźni. Co tym razem miała dla nas angielska ekstraklasa? W zasadzie to, co zwykle czyli kilka fajnych spotkań okraszonych jednym szlagierem. W tym wypadku było to starcie Chelsea z Manchesterem City. Maurizio Sarri do tej pory nie wygrał jeszcze w swojej karierze z Pepem Guardiolą i głośno mówił o tym przed spotkaniem. Szczery okaz pokory czy raczej próba zrzucenia presji ze swojego zespołu? Tego się już nie dowiemy, ale możemy dowiedzieć się, jak ten mecz wyglądał. Zapraszam.

 

Najpierw jednak przenieśmy się na Vitality Stadium. Tam Bournemouth, które wciąż śmiało należy nazywać rewelacją sezonu, pomimo tego, że nieco spuściło z tonu, podejmowało Liverpool. The Reds natomiast o spuszczaniu z tonu czy z czegokolwiek innego nawet nie myśleli. Wiedzieli, że zwycięstwo w tym meczu może zagwarantować im pozycję lidera, dlatego wystawili najmocniejszy skład, który dosłownie przejechał się po Wisienkach robiąc z nich gładziutki dżemik. Koncert zagrał, nazywany jeszcze kilka tygodni temu przeze mnie hitem jednego sezonu, Mohammed Salah. Egipcjanin strzelił hattricka, a dzieła zniszczenia dokończył obrońca gospodarzy Steven Cook, który wpakował piłkę do własnej siatki. Tak bezradnie Wisienki nie wyglądały nawet w wyjazdowym meczu z Manchesterem City. To tylko pokazuje siłę Liverpoolu, który po tym spotkaniu szybko wskoczył na fotel lidera.

Tego samego dnia grał również Arsenal. Piłkarze Kanonierów podejmowali u siebie mdłe Huddersfield i wydawało się, że dysponując formą, którą ostatnio nas czarowali, powinni zgnieść gości na podobny dżemik, który powstał już wcześniej z Wisienek. Piłkarze podchodzili jednak do tego spotkania po aferze, która związana była z grubym melanżem. Co prawda miał on miejsce jeszcze przed sezonem, ale widać było, że szum w mediach nieco odbił się na ich koncentracji. Arsenal ostatecznie zdołał wygrać, ale tylko 1-0 i wcale nie musiało się to tak skończyć. Kanonierzy wcisnęli gościom bramkę dopiero w 83 minucie. Strzelił ją Torreira. To niesłychane, jaki wpływ na tę drużynę ma Urugwajczyk. Jest w zespole od kilkunastu tygodni i wszyscy dobrze pamiętamy, jak wyglądał zespół bez niego, a i tak nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, co działoby się, gdyby go teraz nie było. Chuchajcie i dmuchajcie na ten diamencik, bo dawno takiego nie mieliście w Londynie.

W sobotę grał też Manchester United. Czerwone Diabły ostatnio tylko remisują i nie ma znaczenia z kim grają. Potrafią tak samo ukraść punkty lepiej dysponowanemu Arsenalowi, jak i stracić je z żenującym Southamptonem. Teraz podejmowały u siebie ostatnie w tabeli Fulham. Trudno więc wyobrazić sobie łatwiejszy mecz, ale i tak nie można było nastawiać się na łatwy komplet punktów, tym bardziej jeśli spojrzało się na skład, który nie zachwycał. Tego epitetu można jednak użyć w kontekście gry gospodarzy, co tym bardziej szokuje. Czerwone Diabły naprawdę zagrały przyzwoite zawody, strzeliły 4 gole i pokazały, że są równie mocne, a może nawet mocniejsze kiedy w składzie nie ma Pogby czy Sancheza. Poradziły sobie świetnie nawet bez Martiala, który ostatnio miał w zwyczaju dźwigać cały zespół na plecach. Genialnie zaprezentował się Dalot, który wcześniej kompletnie nie pokazywał, że faktycznie może być godnym zastępcą dla Valencii. Jak widać, może. To, co wyprawiał Ashley Young, nawet nie skomentuje, bo Anglik grał jak za najlepszych czasów, które sięgają niemalże dekadę wstecz. Każdy chyba chciałby się tak starzeć.

Wszystkie mecze istotnych drużyn były tego weekendu rozgrywane w sobotę, wyczekiwany szlagier z resztą też. Chelsea podejmowała Manchester City, a Sarri swojego nemezis, Pepa Guardiolę. Włoch przed tym spotkaniem powiedział, żeby dziennikarze nie pytali go o to, jak pokonać Hiszpana, bo nie wie. Kłamał. Już wtedy miał w głowie plan, który jego zawodnicy wzorowo wyegzekwowali na Obywatelach.  The Blues pozwolili gościom na przejęcie inicjatywy, ale byłą ona tylko pozorna. Mogli sobie klepać, ile tylko ich dusze zapragnęły, ale w bezpiecznej odległości od bramki. Chelsea kapitalnie się ustawiła i jeszcze lepiej przesuwała. Nawet David Luiz nie zawiódł w tym meczu i pokazał, że jednak potrafi dobrze grać w obronie. Mało tego, dołożył jeszcze bramkę, która ustaliła wynik spotkania. Jak widać, Manchester City da się pokonać i to posiadając linię obrony, z której nie jest się do końca zadowolonym. Trzeba tylko jarać kilka paczek papierosów dziennie. Przeliczcie sobie, czy warto.

Poważne spotkania kończyło starcie Tottenhamu z Leicester. Lisy są w tym sezonie kompletnie bezbarwne i trudno powiedzieć o nich cokolwiek dobrego. Koguty powinny mieć w tym meczu łatwe zadanie i w zasadzie to miały. Podopieczni Mauricio Pochettino wygrali tak, jak lubią to robić najbardziej, czyli przy użyciu jak najmniejszej ilości sił. Nie chcieli się przemęczać, bo z tyłu głowy mieli ostatnią kolejkę fazy grupowej Ligi Mistrzów, która miała być rozgrywana na tygodniu. Przeznaczyli na to spotkanie dokładnie tyle sił, ile trzeba było do zdobycia 3 punktów i to się chwali. Nie jest łatwą sztuką nie zagrać na sto procent, a mimo to być lepszym. Pochettino to jednak dobry kalkulator.

Co działo się na innych stadionach? Otóż całkiem sporo. Mecz, który przedłużył na kolejkę o jeden dzień, czyli starcie Evertonu z Watfordem okazało się być cichym kandydatem do miana spotkania kolejki. Richarlison skarcił swój były zespół, który i tak by wygrał, gdyby w końcówce remisu nie uratował Digne. Znowu wygrał West Ham, choć Łukaszowi Fabiańskiemu nie udało się zachować czystego konta. Co ciekawe, zagrał też Jan Bednarek, ale jego Southampton przegrał z Cardiff.

Komentarze0
Musisz być zalogowany aby dodawać komentarze.

Najnowsze

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej
-
+9
+9
+
Udostępnij
Główne
10-05-2024

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej

FATALNE STATYSTYKI Viniciusa w el. do MŚ 2026! O.o
-
+36
+36
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

FATALNE STATYSTYKI Viniciusa w el. do MŚ 2026! O.o

HIT! Oto CEL na wzmocnienie dla Realu Madryt!
-
+37
+37
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

HIT! Oto CEL na wzmocnienie dla Realu Madryt!

PAMIĘTNE SKŁADY z półfinału LM 2010! <3
-
+31
+31
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

PAMIĘTNE SKŁADY z półfinału LM 2010! <3

Tak jeden z użytkowników X PODSUMOWAŁ KADENCJĘ PROBIERZA xD
-
+31
+31
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

Tak jeden z użytkowników X PODSUMOWAŁ KADENCJĘ PROBIERZA xD

Tak Neymar WSPIERA Viniciusa na swoim stories!
-
+26
+26
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

Tak Neymar WSPIERA Viniciusa na swoim stories!

Tak wyglądała klasyfikacja strzelców Premier League 2007/08!
-
+16
+16
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

Tak wyglądała klasyfikacja strzelców Premier League 2007/08!

CYTAT Jakuba Rzeźniczaka z grafiki promującej FAME MMA xD
-
+27
+27
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

CYTAT Jakuba Rzeźniczaka z grafiki promującej FAME MMA xD

Oto LICZBY Viniciusa z ostatniego meczu z Urugwajem xD
-
+25
+25
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

Oto LICZBY Viniciusa z ostatniego meczu z Urugwajem xD

Lewandowski naśladujący Pepa Guardiole... xD [VIDEO]
-
+22
+22
+
Udostępnij
Video
23-11-2024

Lewandowski naśladujący Pepa Guardiole... xD [VIDEO]