Puchar Azji - ostateczne rozstrzygnięcie!
Dobrnęliśmy do końca. Za nami mecz finałowy Pucharu Azji, gdzie rywalizowali Katarczycy z Japończykami. Był to pojedynek najbardziej utytułowanej drużyny w historii całych rozgrywek (Japonia to czterokrotny mistrz kontynentu) z zespołem, który charakteryzował się najszczelniejszą defensywą przez cały czas trwania turnieju. Dla podopiecznych Félixa Sáncheza Basa sam występ w finale był ogromnym sukcesem, ale nie poprzestali na tym. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Kataru 3:1.
Japonia: S. Gonda - H. Sakai, T. Tomiyasu, M. Yoshida, Y. Nagatomo - G. Haraguchi (62' Y. Muto), T. Shiotani (84' J. Ito), G. Shibasaki, R. Doan - Y. Osako, T. Minamino (89' T. Inui)
Katar: S. Al Sheeb - P. M. Correia, B. Khoukhi (61' S. Al Hajri), Tarek Salman, A. Hassan - A. O. Madibo, A. Hatim, B. Alwari, H. Al Haydos (74' K. Boudiaf), A. Afif - A. Almoez (90+6' A. Alaaeldin)
Formalni goście tego meczu finałowego bardzo szybko objęli prowadzenie, bo już w 12. minucie spotkania. Jeden z pomocników Kataru przerzucił piłkę z środkowej strefy boiska na lewą stronę, gdzie znajdował się Akram Afif. Piłkarz wypożyczony z Villarrealu (umowa z Al Sadd weszła w życie dokładnie dwa dni temu) dośrodkowywał w pole karne, gdzie czuwał Ali Amoez. Katarczyk podczas całego turnieju zrobił z pola karnego rywali swoje królestwo, bo czuł się tam jak ryba w wodzie. Król strzelców całego turnieju dwukrotnie podbił sobie piłkę do góry (mając na plecach przeciwnika!) i podjął skuteczną próbę uderzenia z przewrotki. Cudowny gol autorstwa napastnika, dla którego był to już dziewiąty gol na boiskach w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Strzelec pierwszej bramki przy okazji tego gola przeszedł do historii - pobił rekord w liczbie strzelonych bramek w jednym turnieju. Poprzednim rekordzistą był Ali Daei z Iranu.
Kolejny szok dla Japonii nadszedł w 27 minucie meczu. Abdulaziz Hatim przy akcji bramkowej mógł poczuć się jak bohater słynnej (nomen omen) japońskiej bajki - Tsubasa Ōzora. Wokół strzelca drugiego gola znajdowało się 5 (słownie - pięciu!) piłkarzy z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale to była dla niego żadna przeszkoda. Uderzył zza pola karnego i dzięki temu podwyższył prowadzenie swojej drużyny. Szkoleniowiec Japonii potrzebował w przerwie wstrząsnąć swoją ekipą, by móc jeszcze odmienić losy tego spotkania. Tym bardziej, że Katar był bliżej zamknięcia spotkania w pierwszej połowie aniżeli Japonia strzelenia kontaktowego gola. Na potwierdzenie - Hasan Al Haydos swobodnie wbiegł w pole karne, ale uderzona piłka obiła słupek od zewnętrznej strony.
Druga połowa rozpoczęła się bardzo źle dla zespołu prowadzącego. Z powodu kontuzji, boisko musiał opuścić bezapelacyjny lider formacji obronnej - Boualem Khoukhi. Wyglądało to na bardzo poważny uraz. Stoper zderzył się z Mayą Yoshidą podczas pojedynku główkowego.
Absencja obrońcy pomogła Japonii odzyskać nadzieję na doprowadzenie do remisu. Na 20 minut przed końcowym gwizdkiem, Katar stracił swoją pierwszą bramkę w całym turnieju. Takumi Minamino znalazł lukę pomiędzy stoperami, wykazał się niebanalnymi umiejętnościami technicznymi (świetna ruletka!) i delikatnie przerzucił piłkę nad bezradnie interweniującym bramkarzem.
Japończycy żyli nadziejami przez niespełna kwadrans, do momentu odgwizdania rzutu karnego. Pretekst do jedenastki dał klubowy kolega Jana Bednarka - Maya Yoshida "popisał się" zagraniem piłki ręką we własnej szesnastce. Pewnym wykonawcą jedenastki był Akram Afif i do dwóch asyst, mógł dopisać bramkę na swoje konto w tym meczu. Uważam skrzydłowego reprezentacji Kataru za piłkarza tego meczu.
W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć o przewidywaniach Xaviego dot. zwycięzcy całego turnieju. Ekspert nie myśli, ekspert wie! Wróżbito Macieju - proszę się uczyć!
KONIEC MISTRZOSTW, DO WIDZENIA! MOŻNA SIĘ ROZEJŚĆ!