''Rozwiązał nam się worek z bramkami'' - po drugim dniu MŚ U20
Kolejny dzień mistrzostw za nami, a był on naprawdę ekscytujący i można żałować jednego - szkoda, że skończył się tak szybko. Cztery spotkania, a w nich aż 16 bramek - na takie turnieje aż chce się poświęcać czas i choć naszym jak zwykle nie idzie, to fajnie usiąść na kanapie, wziąć do ręki browara i emocjonować się znakomitymi widowiskami. Coś pięknego!
Honduras 0:5 Nowa Zelandia (8' Diego (sam), 17', 27' Waine, 51' Singh, 90+2' Conroy)
Podczas rozpisywania poszczególnych grup, z miejsca zaznaczyłem, że Honduras oraz Nowa Zelandia będą najsłabszymi reprezentacjami w grupie C i zadowolą się dwoma ostatnimi pozycjami. Po pierwszym spotkaniu pomiędzy tymi zespołami, wiemy, że zdecydowanie bliżej awansu z trzeciego miejsca będą Nowozelandczycy, którzy na sam początek swojej przygody zaprezentowali nam bardzo jednostronne spotkanie, poparte wieloma bramkami. Całe widowisko rozpoczęło się dość wcześnie, gdyż już w 8. minucie spotkania. Bardzo banalną bramkę samobójczą zdobył obrońca, Darwin Diego, który o tym spotkaniu będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Zdecydowanie lepsze nastroje będą panowały w zespole z Australii i Oceanii. Jeszcze przed upływem pierwszych 45. minut na tablicy rezultatów widniał wynik 0:3, a na listę strzelców dwukrotnie wpisał się Ben Waine. Skrzydłowy Wellington Phoenix dość nieoczekiwanie wyrósł na gwiazdę swojego zespołu, tym bardziej, że spośród wszystkich zawodników reprezentacji, miał jeden z najmniejszych stażów w klubowej piłce, a na występy mógł liczyć jedynie jako zawodnik rezerw.
Sensacji w Lublinie nie ma. Jedynie zaskoczeniem może być ilość bramek. Nowa Zelandia dzisiaj miękko na nogach, spokojnie, z polotem, a przy bezbarwnym Hondurasie to musiało się tak skończyć. No i oczywiście dwie bramki Waine'a.😌 #HONNZL #U20WC https://t.co/RKxXGfwlgv
— Michał Kwieciński (@MeKwiecinski) May 24, 2019
Ale do rzeczy. Zabawa Nowozelandczyków w Lublinie trwała w najlepsze i ci przez pełne 90. minut dominowali rywala, nie dając mu zbyt wielu szans do stworzenia klarownych okazji. Po przerwie znów dała o sobie znać ofensywa zespołu prowadzonego przez Desa Buckinghama i zapakowała kolejne dwie bramki. Na listę strzelców wpisali się tym razem Sarpreet Singh oraz wprowadzony w drugiej połowie Matthew Conroy. 18-latek wykorzystał fatalny błąd bramkarza i ustalił wynik spotkania, które było po prostu jednostronne. Cała drużyna z Nowej Zelandii zaprezentowała się bardzo dobrze od strony taktycznej, raz po raz punktując Honduras. Na szczególne uznanie zasługuje jednak powyżej wspomniany Ben Waine, który poza dwoma golami, raz po raz zagrażał bramce rywala, czyhając na hat-tricka. Tym razem się jednak nie udało, ale to właśnie dzięki jego postawie Nowa Zelandia może zaczynać myśleć o ewentualnym awansie do fazy pucharowej i sprawieniu niemałej niespodzianki.
Aż tak tak wysoki wynik na jaki się zapowiadało po 30 minutach to nie był ale 0:5 robi swoje. #HONvNZL #U20WC
— Filip Strączyński (@FifiStraczynski) May 24, 2019
Katar 0:4 Nigeria (12, Effiom, 24' Offia, 68' Dele-Bashiru, 74' Salawudeen
Zespoły rozgrywające swoje mecze drugiego dnia naprawdę nas rozpieszczały. Poza bardzo wysokim zwycięstwem Nowej Zelandii, trening strzelecki urządzili sobie również Nigeryjczycy, którzy bez najmniejszego problemu rozprawili się z Katarem. Po ogromnym sukcesie dorosłej reprezentacji, w postaci triumfu w Pucharze Azji, Katarczycy mieli nadzieję, że na turnieju w Polsce ich drużyna również sprawi ogromną niespodziankę i wcieli się w rolę czarnego konia tego turnieju. Ten pomysł wybili im z głowy Nigeryjczycy, którzy po pół godzinie gry prowadzili już 2:0. Mecz rozgrywany w Tychach był bardzo podobny do tego w Lublinie. Na boisku istniała tylko jedna drużyna i robiła z piłką wszystko to, na co miała ochotę. Liczne ataki skrzydłami, a także dominacja w środku pola sprawiały, że Katarczycy byli zmuszeni do ciągłego stania we własnym polu karnym i ekspediowaniem piłki jak najdalej od niego.
2 mecze, 9 bramek. Katar 0-4 Nigeria, Honduras 0-5 Nowa Zelandia. Zwycięzcy bez większych problemów rozgryźli rywali - przewaga była ogromna. Obrońcy Kataru niczym kryminaliści -Nigeryjczycy nawet starać się nie musieli. Akcje Hondurasu można liczyć na palcach jednej ręki #U20WC
— Mango (@Mango7Villa) May 24, 2019
Taki schemat nie mógł trwać w nieskończoność, a Nigeryjczycy co zaczęli w pierwszej odsłonie, to dokończyli w drugiej. Na listę strzelców wpisał się między innymi Tom Dele-Bashiru, na co dzień występujący w młodzieżowej drużynie Manchesteru City. 19-latek zagrał dziś znakomite spotkanie i poza trafieniem, świetnie dyrygował środkiem pola Nigeryjczyków. Oprócz niego bardzo dobrze prezentowały się boki obrony, które raz po raz wybierały się pod bramkę Katarczyków stwarzając ogromne zagrożenie. To właśnie po jednej z wypraw Ikouweme Udo, Nigeria zdobyła widowiskową bramkę, a ten sam zawodnik zaledwie kilka chwil później zaliczył asystę przy bramce Okechukwu Offii. Nigeryjczycy po tym zwycięstwie zyskali minimalną przewagę nad pozostałymi rywali i dość niespodziewanie mogą napsuć krwi zdecydowanie mocniejszym Amerykanom oraz Ukraińcom. A Katar? Tak jak przewidywano - przyjedzie, zobaczy i pojedzie, lecz dzisiejszy wynik mówi wszystko. Oni nawet z San Marino mieliby wielki problem...
كاس العالم تحت 20 سنة | اهداف مباراة :
— الاهداف من حسابنا | Goals U20WC (@GOALU20) May 24, 2019
نيجيريا 4 × 0 قطر
Nigeria 4 × 0 Qatar
الاهداف كــاملة HD تعليق يوسف سيف #u20wc
Via : @if24hd__ & @u20_wc pic.twitter.com/pnm0F70uzK
Urugwaj 3:1 Norwegia (21' Nunez, 29' Ginella, 87' Rodriguez - 46' Borchgrevink)
Spotkania pomiędzy drużynami Europy i Ameryki Południowej od zawsze było różnorodne. Jedni stawiają na technikę, drudzy na taktykę, dużą ilość podań oraz grę fizyczną. Urugwajczycy w starciu z Norwegią nie mieli łatwego zadania, a do osiągnięcia sukcesu było potrzeba spełnić jeden warunek - całkowicie wyłączyć z gry gwiazdę europejskiej reprezentacji, Erlinga Halanda - występującego w Red Bullu Salzburg. Wyszło im to fenomenalnie, a blok stoperów złożony z Bruno Mendeza oraz Ronalda Araujo miał dziś prawdziwy dzień konia. Obaj defensorzy byli bezbłędni w pierwszej odsłonie, czego nie możemy powiedzieć o ich grze w ciągu drugich 45 minut. Ale po kolei. Strzelanie w tym meczu rozpoczęli Urugwajczycy, którzy do przerwy prowadzili dwubramkową przewagą. Do bramki rywala trafiali Darwin Nunez oraz Francisco Ginella, powoli przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Norwegowie mają to, czego nie mamy my - odwaga w rozegraniu, wchodzeniu w pojedynki i przede wszystkim chęć grania w piłkę nożną. #URUNOR
— to-masz? (@Tomektuta) May 24, 2019
W drugiej połowie do walki włączyli się Norwegowie, którzy z zimną krwią wykorzystali jedyny błąd urugwajskiej defensywy, ale za to bardzo kosztowny. Christian Borchgrevink znakomicie wykorzystał nieporozumienie bloku defensywy z bramkarzem i umieścił piłkę w siatce, zmniejszając straty. Nie wystarczyło to jednak do odrobienia strat. Młoda obrona zespołu z Ameryki Południowej prezentowała się mniej więcej tak, jak jej starsza wersja. Śledząc to spotkanie mogłoby się wydawać, że mamy do czynienia z Diego Godinem i Jose Marią Gimenezem, lecz w rzeczywistości byli to tylko dwaj nastolatkowie, którzy już niebawem mogą zawitać w szeregi dorosłej reprezentacji. Poza defensywą nie tylko godny uwagi, ale warty zapamiętania był Brian Rodriguez. 19-letni skrzydłowy robił przy linii prawdziwe widowisko, a jego lekkość dryblingu robiła wrażenia. To właśnie po jednej z indywidualnych akcji 19-latka, Urugwaj zdobył bramkę, a sam Rodriguez wpisał się na listę strzelców w samej końcówce spotkania, ustalając wynik starcia.
Brian Rodriguez. Zapamiętajcie to nazwisko. Chłopak bawi się na tej prawej stronie #U20WC #URUNOR
— Marcin Kowara (@KowaraMarcin) May 24, 2019
Ukraina 2:1 USA (26' Buletsa, 51' Popov - 32' Servania)
Amerykanie przyjeżdżali do Polski jako jeden z faworytów i niewiele wskazywało na to, że w grupie D znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie ich powstrzymać. Pierwsza przeszkoda pojawiła się już na samym początku i była nią reprezentacja Ukrainy. Sam wynik nie odzwierciedla jednak tego co się działo w samym meczu. Od początku nad tempem w grze czuwali Amerykanie, którzy starali się co kilka minut zagrozić bramce strzeżonej przez Andreja Łunina. Bramkarz Realu Madryt musiał się dziś znacznie wykazać, aby do domu nie wrócić z workiem prezentów... to znaczy bramek. Siła w ataku reprezentacji Stanów Zjednoczonych była rażąca, a w oczy rzucały się świetnie rozgrywane akcje. Znakomita gra z pierwszej piłki, technika na najwyższym poziomie i niezwykła dojrzałość w grze - to charakteryzowało postawę podopiecznych Tabo Ramosa. Do zwycięstwa zabrakło jednak lepszego wykończenia oraz szczęścia. Kilka fenomenalnych obron Łunina oraz poprzeczka po strzale Alexa Mendeza odebrały szanse na zwycięstwo i na inaugurację USA poniosło gorzką porażkę.
HT | 🇺🇦 Ukraina 1-1 USA 🇺🇸
— Katarzyna Przepiórka (@pustulkaa) May 24, 2019
14 podań zanim piłka wpadła do siatki, a wszystko zaczęło się od Chrisa Durkina, który wygrał piłkę w środku pola. #U20WC https://t.co/EeWNSMDVFc
Ukraińcy nie prezentowali się jednak najlepiej. Co prawda spotkania wygrywa ten, który strzeli więcej bramek, lecz nie spodziewałem się, że na Mistrzostwach Świata do lat 20 ujrzę styl gry prezentowany przez Lechię Gdańsk. Mur obrońców postawiony przed swoją bramką wystarczył, aby pokonać znacznie lepiej wyszkolonych technicznie Amerykanów i ostatecznie rozpocząć ten turniej z wysokiego "C". Po raz kolejny górą była taktyka, a nie umiejętności i o ile życzę młodym Jankesom jak najlepszej kariery, to trenerowi Ukraińców należą się ogromne brawa, za rozpracowanie maszyny z synem George'a Weaha - Timothym na czele.
Świetnie wygląda gra Stanów Zjednoczonych. Wyszkolenie techniczne na najwyższym poziomie, a fani europejskich lig i tak nadal będą uważać, że za ocean wyjeżdża się na emeryturę. Jeśli rzeczywiście tak wygląda, to polscy piłkarze powinny na nią przechodzić w wieku 15-lat...#U20WC
— Piotrek Sidorowicz (@PiotrSidorowic2) May 24, 2019